Śmieci podgrzewają atmosferę
A problemem są śmieci i nowy system gospodarki odpadami w mieście. Na początku lipca prezesi zwołali konferencję prasową, na której ogłosili protest przeciwko nowym zasadom (pisaliśmy w tym miejscu). Jak można się było spodziewać, swoje opinie wygłosili na oddzielnych konferencjach przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości w Radomiu (pisaliśmy tu) oraz prezydent (pisaliśmy tutaj). Dziś zareagowali prezes spółdzielni mieszkaniowych, tym razem w mniejszym gronie ze względu na sezon urlopowy.
"Stanowisko mieszkańców co do systemu odpadami w przeważającej części jest negatywne" - podtrzymują prezesi.Swoje opinie przesłali prezydentowi i radzie miejskiej. - Odzew był natychmiastowy. Zarzucono nam, że nie znamy się na śmiechach i nie powinniśmy się odzywać. To arogancja! My o wszystkich kwestiach, jakie nurtowały mieszkańców mówiliśmy już w listopadzie ub. roku! Wskazywaliśmy, że stawki są przeszacowane dwukrotnie w stosunku do obowiązujących do 30 czerwca! Wyliczyliśmy stawkę. Nie powinna być wyższa niż 10,50 zł, natomiast za posegregowane odpady- ok. 8 zł od osoby. Nasze kalkulacje potwierdzają się po rozstrzygniętych przetargach! - mówi mówi prezes SM Budowlani Marek Kraszewski. I przypomina, że rada uchwaliła ponad 17 zł. - Opinię mieszkańców, że gmina chce zarobić na systemie powtarzał Andrzej Łuczycki, prezes rady nadzorczej SM Ustronie. Jak należy bowiem nazwać różnicę między wpływami a przewidywanymi kosztami? Po przetargach można już mówić o nieuzasadnionym zarobku gminy za świadczenie usługi - dodaje prezes "Budowlanych". Zaprzecza, że spółdzielnie włączają się w politykę. - My przedstawiamy stanowisko mieszkańców i nasze szacunk - konkluduje.
Prezes Łucznika punktuje
Podobnego zdania jest prezes SM Łucznik Kazimierz Woźniak. - Nam się zarzuca politykę? Propaganda jest prowadzona przez urząd miejski! - uważa. Prezentuje "jedyną słuszną gazetę", czyli wydawane przez magistrat pismo "Radom.pl". - Piszą o analizach, których my nigdy nie widzieliśmy!O tym, że Radom ma jedne z tańszych opłat za śmieci. To nie prawda! Kielce, i inne pobliskie miasta - na poziomie 6 zł - mówi.
Prezes Woźniak odniósł się też do listu prezydenta do mieszkańców. - Szkoda, że nie ma tam meteorytyki. Jest propagandowo polityczny, bo jak prezydent pisze: "ten zły rząd stworzył coś, z czym urząd musi się borykać". Gminy miały półtora roku na przygotowanie się do wprowadzenia ustawy! Daje ona różne instrumenty. Śmieci trafiają na wysypisko, a nie do rowów, lasów. To korzystne dla gminy! Spółdzielnie wcześniej nie miały żadnych problemów, system funkcjonował. Nie wiem skąd ten płacz gminy, że teraz mamy jakieś trudne i niesamowite zadanie?! Ustawa daje kilka metod naliczania i - naszym zdaniem - najlepsza jest ta "od osoby". To urzędnicy w Radomiu wymyślili nową metodę i zmuszają mieszkańców do opłaty od gospodarstwa - punktuje Kazimierz Woźniak, który jest także radnym. - Co zdanie w tym liście, to nieporozumienie! Np. "gmina stawia czoła rządowej ustawie" - Tylko tarczę dać urzędnikom! Kto przygotowywał taką treść listu? - śmieje się prezes Woźniak i cytuje kolejny fragment "najwięcej kontrowersji wśród mieszkańców budzą wysokości nowych opłat". - Których nie ustalił rząd, a rządzący Radomiem! Zwołajmy szybko sesję i zmieńmy stawki, zmieńmy metodę naliczania opłat - apeluje prezes Łucznika.
Woźniak poddaje w wątpliwość słowa prezydenta, jakoby "mieszkańcy podeszli ze zrozumieniem do sprawy". - Nie wiem, kogo prezydent słuchał, ale a ja spotykam mieszkańców, którzy pytają gdzie podpisać protest przeciwko opłatom, jakie ustalili rządzący - twierdzi Kazimierz Woźniak. sprawdzał, jak posłowie głosowali w sprawie ustawy. - Przeciwko było tylko dwóch posłów - jeden z PO i jeden z PJN. Pozostali głosowali za, albo się wstrzymali, więc odpada argument, że rządzący zniewolili mieszkańców. Radomscy posłowie PiS wstrzymali się. Ale nie głosowali przeciwko!- grzmi Kazimierz Woźniak.
Przypomnijmy: pytaliśmy prezydenta, czy możliwy jest powrót do systemu naliczania "od osoby" (pisaliśmy o tym w tym miejscu). Andrzej Kosztowniak odparł, że "To trudne i raczej niemożliwe." - Ja rozumiem prezydenta. Wtedy mogłoby się okazać, że w Radomiu nie mamy 216 tysięcy mieszkańców a wstydliwe 160 tys. i dochody byłyby mniejsze. Urzędnicy mają dane i wybrali system niesprawiedliwy. Kasa się liczy - komentuje Kazimierz Woźniak.
Bartek Olszewski