Sprawa Szprendałowcza. Były indywidualne egzaminy?
- Nie pamiętam Piotra Szprendałowicza. Poznałem go w sądzie – mówił jeden z egzaminatorów PZŁ. Wyraźnie zaznaczył, że nie pamięta także innych kursantów, którzy wiosną 2009 r. stawiali się na egzaminach. - Tak, były indywidualne tryby. Z różnych przyczyn, np. ślubu - kursanci umawiali się z członkami komisji i przychodzili, by zaliczyć jedną z części egzaminu. Nie pamiętam, by Szprendałowicz tak zdawał egzamin na strzelnicy, ale to możliwe – precyzował. Egzaminator długo wyjaśniał sądowi procedury obowiązujące podczas tych egzaminów.
- Piotra Szprendałowicza znałem z mediów. Czekaliśmy razem na egzamin pisemny, a potem na jego wyniki. Gratulowaliśmy sobie. Później w grupach zdawaliśmy oddzielnie pozostałe dwie części egzaminu. Wydaje mi się, że widziałem pana Piotra na egzaminie strzeleckim, ale nie jestem tego pewien. Ja akurat nie korzystałem z trybu indywidualnego – opowiadał świadek. Kolejny, policjant, również potwierdzał, iż słyszał o indywidualnych trybach w jakim można zaliczyć egzamin.
Pracownik oraz kierownik wydziału Komendy Wojewódzkiej Policji odpowiedzialnego za wydawanie pozwoleń na broń myśliwską, także potwierdzili wcześniejsze zeznania radnego. – Dokumenty przyniósł nam osobiście w lipcu. Jednak nie były kompletne i następnego dnia zostały uzupełnione – wyjaśniali. Jednak pracownicy KWP nie pamiętali, kto dostarczył brakujące dokumenty.
Przypomnijmy, akt oskarżenia przeciwko Szprendałowiczowi oraz zamieszanego w tę sprawę Wojciecha Sz., prezesa zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Radomiu sporządził zamiejscowy ośrodek lubelskiej Prokuratury Okręgowej w Chełmie. Śledczy oskarżyli radnego o posłużenie się dokumentami zawierającymi nieprawdę. Radny miał je złożyć, gdy ubiegał się o pozwolenie na broń myśliwską i chciał wstąpić do PZŁ. - Były wicemarszałek usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy posługiwania się zaświadczeniem uprawniającym do odbywania polowań, choć oskarżony nie brał - bo nie mógł brać - udziału w ostatniej części egzaminu, czyli sprawdzianie strzeleckim. Drugi zarzut jest także związany z tym zaświadczeniem, ponieważ Piotr Szprendałowicz posłużył się nim, gdy ubiegał się u komendanta wojewódzkiego policji o wydanie zezwolenia na używanie broni palnej, myśliwskiej – mówił portalowi Mój Radom Zbigniew Betka z chełmskiej prokuratury (o czym pisaliśmy tutaj oraz tutaj.
Sąd wyznaczył kolejną rozprawę, na której przesłucha następnych świadków na 20 czerwca.
(raa)