Strajk bez terminu
Protest będzie wyglądał podobnie, jak podczas dwóch poprzednich akcji. Oznacza to, że placówki pracują tak, jak na ostrym dyżurze; przyjmują tylko pacjentów z zagrożeniem zdrowia i życia, onkologicznych oraz dzieci. Planowane operacje zostają odłożone na terminy późniejsze. Jakie? Nie wiadomo, bo lekarze chcą strajkować do skutku. - Naprawdę w większości pacjenci rozumieją naszą sytuację i nie wyładowują na nas nerwów - zapewnia przewodniczący związku zawodowego lekarzy w szpitalu na Józefowie dr Piotr Roczniak. - To dobrze, że nie ulegają nagonce, którą na środowisko wypuszcza rząd.
Pacjenci, z małymi wyjątkami nie mają co liczyć na przyjęcie przez specjalistów w poradniach. Zwłaszcza te na Józefowie będą zamknięte, normalnie do pracy przyjdzie część lekarzy zatrudnionych na kontraktach w przychodni Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Wszyscy, którzy wybierają się z wizytą powinni najpierw telefonicznie upewnić się, czy warto jechać na ul. Lekarską i Tochtermana.
Lekarze walczą nie tylko o podwyżkę wynagrodzenia, ale także o szybkie zmiany w systemie ochrony zdrowia. - Rząd podjął z nami rozmowy w piątek, w ostatniej chwili - wyjaśnia dr Roczniak. - Mimo tak późnego terminu miałem nadzieję, że dojdzie do porozumienia i nie będziemy musieli strajkować. Niestety, stało się inaczej. Bardzo niedobrze, że rząd uważa protest za mało istotny i sprowadza go tylko do naszych roszczeń finansowych.