Strajk pielęgniarek: Ani o krok do przodu
Wizyta wicewojewody mazowieckiego Dariusza Piątka ani o krok nie posunęła rozmów w miejskim szpitalu. Pielęgniarki nadal chcą podwyżek, a dyrektor lecznicy i prezydent Radomia nadal jednym głosem mówią "nie".
Pielęgniarki nie godzą się na zaproponowany dodatek do wynagrodzeń. Chodzi ojednorazową kwotę tysiaca złotych, która może być wypłacona w ratach po 200 zł. Zarówno wysokość dodatku, jak i brak terminu, w którym pieniądze trafiłby na konta strajkujących powoduje, że siostry kategorycznie nie zgadzają się na propozycje.
- Gdyby dodatek został wypłacony do grudnia br., a od stycznia przyszłego roku wszedł do pensji zasadniczej, wtedy moglibyśmy się na to zgodzić. W innym wypadku, ta propozycja nas nie interesuje - zastrzega Zenona Sadowska, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w RSS.
Wicewojewoda Dariusz Piątek ponowił dziś propozycję, którą w sobotę przedstawił prezydent Kosztowniak. - Wszystkie pieniądze za nadwykonania trafią do pielęgniarek. Nie możemy zaoferować więcej - powtórzył.
Siostry propozycję odrzuciły, ale mają nadzieję, że negocjacie będą prowadzone.
W najbliższy czwartek do Radomia zjadą pielęgniarki z różnych stron Polski - Zapowiedziały się m.in. siostry ze Śląska i Wielkopolski, czekamy jeszcze na potwierdzenia - poinformowała Sadowska.
Pielęgniarki w szpitalu przy Tochtermana zarabiają w zależności od grupy zaszeregowania od 2930 do 4470 brutto. Średnia ich zarobków waha się od 3400 do 3500 brutto. Strajkują, bo chcą zarabiać więcej. Domagają się po 500 zł. brutto podwyżki.
(aga)