Strajk w oświacie. Jak zorganizować egzaminy, opiekę nad najmłodszymi, posiłki w przedszkolach?

27 marca 2019

Niepokój wśród nauczycieli, rodziców i uczniów. Ale także władz miasta. Czy strajk w placówkach oświatowych odbędzie się? Jak zapewnić najmłodszym uczniom i przedszkolakom opiekę? Nad szukaniem odpowiedzi m.in. na te pytania głowił się dzisiaj w magistracie specjalny zespół powołany przez prezydenta.

 
W urzędzie odbyło się dzisiaj spotkanie "zespołu monitorującego sytuację w radomskich placówkach oświatowych w związku z zapowiadanym strajkiem"

W urzędzie odbyło się dzisiaj spotkanie "zespołu monitorującego sytuację w radomskich placówkach oświatowych w związku z zapowiadanym strajkiem"

  W jego skład wchodzą dyrektorzy kilku szkół różnego szczebla i przedszkoli, pracownicy wydziału oświaty urzędu miejskiego, szefowie Związku Nauczycielstwa Polskiego, oświatowej Solidarności oraz Solidarności 80. Zespołem kieruje odpowiedzialny w mieście za edukację wiceprezydent Karol Semik, ale w dyskusji uczestniczył również prezydent Radosław Witkowski. W referendum zorganizowanym przez ZNP wzięło udział około 70 - 90 proc. pracowników oświaty w Radomiu. Po przeliczeniu wszystkich głosów okazało się, że 86 proc. szkół i przedszkoli planuje przystąpić do strajku, 14 proc. jest mu przeciwnych. Do protestu nie dołączą m.in. przedszkola nr 5, 7, 9, 14, szkoła agrotechniczna, Ogródek Jordanowski, bursa numer 1 i numer 3, Zespół Szkół Specjalnych i Ośrodek Wychowawczy. ZNP: Strajk ogłoszony Jak mówi wiceprezydent Semik, najważniejsze wnioski płynące z tego spotkania, to zdefiniowanie zagrożeń, na jakie mogą być narażeni uczniowie kończący szkoły oraz zabezpieczenie dzieci w placówkach przedszkolnych. Kolejny problem - o którym dzisiaj prawie się  nie mówi - to 26 kwietnia, kiedy maturzyści kończą naukę. -  Aby ukończyć szkołę muszą odebrać świadectwo, ale aby ono się pojawiło, to wcześniej musi dojść do klasyfikacji uchwałą rady pedagogicznej. I to się nakłada na ewentualny okres strajkowy. Uczeń, który nie ukończy szkoły, nie może przystąpić do egzaminu maturalnego - tłumaczy wiceprezydent. Kolejną kwestią są egzaminy ósmoklasistów i zapewnienie opieki najmłodszym dzieciom, przedszkolakom. A to dodatkowo wiąże się z wyżywieniem - to są trzy posiłki. A przecież nie strajkują tylko nauczyciele, ale pracownicy obsługi - mówi Karol Semik. Jednocześnie podkreśla, że świadomość tych zagrożeń nie oznacza, że one rzeczywiście wystąpią. Zdaniem prezesa ZNP w Radomiu wszystko na to wskazuje, że strajk się odbędzie. - Został ogłoszony. Wczoraj zarząd oddziału podjął decyzję, dyrektorzy szkół dzisiaj i jutro otrzymają stosowne pisma w tej sprawie - informuje Tomasz Korczak. Przypomina, że strajk polega na całkowitym powstrzymaniu się od pracy, nie tylko od zajęć dydaktyczno-wychowawczych, ale i opiekuńczych. Podkreśla, że nawet organizator strajku nie wie do ostatniej chwili, ile osób do niego przystąpi. - Każdy podejmuje suwerenną decyzję i każdy przychodząc lub nie przychodząc w poniedziałek, 8 kwietnia, do pracy będzie w tym strajku uczestniczył lub nie - zaznacza. Dodaje, że dane wynikające z referendum są potrzebne po to, by zapewnić dzieciom opiekę. Dyrektorzy: Mamy dużo obaw A za to odpowiedzialny jest organ prowadzący, czyli władze miasta. - Wielu uczniów zapewne nie przyjdzie w ogóle do szkoły, ale wtedy wiele młodzieży pojawi się w przestrzeni miejskiej. Dlatego będziemy współpracować ze Strażą Miejską i policją - mówi wiceprezydent Semik. Dyrektorzy szkół najwięcej obaw mają związanych z przeprowadzeniem egzaminów. - Ja np. powołałem większy zespół egzaminacyjny jako rezerwowy. Bo w mojej szkole strajk popiera 90 proc., więc jest szansa, że uda się ten egzamin w jakiś sposób przeprowadzić. Poza tym patrzę na to wszystko bardziej optymistycznie, bo egzamin ósmoklasistów jest po ponad tygodniu strajku, więc wtedy będziemy wiedzieli, jak to wszystko funkcjonuje, kto strajkuje, kto nie strajkuje, ile osób jest do pracy - wyjaśnia dyrektor PSP nr 2 Marek Sternalski. Dużo większy problem mogą mieć dyrektorzy przedszkoli. Do strajku dołączają bowiem nie tylko nauczyciele, ale i personel, który przygotowuje dla dzieci posiłki. Maluchy nie mogą przynosić kanapek z domu - zabraniają tego przepisy sanitarne. - Nauczyciel nie może też opiekować się grupą większą niż 25 dzieci. Jeśli kadra będzie strajkować, przedszkolaki nie mogą pozostać bez opieki, ale także nie mogą być w większych grupach - mówi dyrektor PP nr 8 Barbara Zawadzka. Ona też ostatecznie nie wie, ile osób przyjdzie do pracy; w referendum za strajkiem opowiedziało się 95 proc. personelu. - Liczymy na wyrozumiałość rodziców. Spotkam się z radą rodziców, z nauczycielami, potem z komitetem strajkowym i będziemy rozmawiać. Pamiętając, że mamy pod opieką małe dzieci i że wszystko musi być dla nich i ich rodziców jak najmniej bolesne. Nie wyobrażam sobie, by w podczas strajku odsyłać dzieci do domu - zapewnia dyrektor Zawadzka. bdb
Tags