Student UW najlepiej napisał dyktando
Kolejne miejsca należały do kobiet: drugą nagrodę zdobyła Katarzyna
Kwiecień, kilkukrotna zdobywczyni drugiego lub 3 trzeciego miejsca w
konkursie; trzecia nagroda powędrowała do Anny Krawczyk, nauczycielki
języka angielskiego, która po raz trzeci próbowała swoich sił w
konkursie, a po raz pierwszy zdobyła jakiekolwiek trofeum. Trzy
równorzędne wyróżnienia zdobyły: Katarzyna Kundys (studentka dietetyki
na Uniwersytecie Warszawskim, również startowała po raz trzeci i również
po raz pierwszy zakończyło się to pozytywnie); Elżbieta Pijanowska
(emerytka i podwójna zwyciężczyni radomskiego dyktanda, w którym brała
udział po raz ósmy),Teresa Środa (emerytowania polonistka i
bibliotekarka, która kilka lat temu także zdobyła wyróżnienie).
-
Jury postanowiło również przyznać nagrodę specjalną dla najmłodszego
uczestnika. Trafiła ona do Ewy Kaluś, bardzo dzielnej dziesięciolatki,
która napisała dyktando lepiej niż niejeden dorosły, a co najważniejsze
wytrwała do końca, nie zrezygnowała z pisania i nie wyszła z sali -
informuje Ilona Michalska-Masiarz z Miejskiej Biblioteki Publicznej,
która dyktando organizowała..
Do konkursu zgłosiło się 115 osób,
natomiast do pisania przystąpiły 82 osoby. Byli wśród nich również
mieszkańcy powiatu radomskiego (odpowiednio 24 i 16 osób). - To
istotnie, ponieważ nagrody, oprócz prezydenta Radomia, ufundował także
Starosta radomski - dodaje Michalska-Masiarz.
A oto treśc tegorocznego dyktanda:
Działalność placówki upowszechniania kultury w miejscowości A.
Półroczne résumé
Zawodowstwo działań opisywanej placówki przejawiało się w wielokierunkowości i różnorodności przedsięwzięć w niej podejmowanych. Były to zarówno imprezy zawczasu przygotowane, jak również organizowane z nagła, w myśl dewizy, zawartej w motcie placówki: „Dyshonorem nie jest zszokować, lecz zaniechać”.
W styczniu odbył się niby-ekstranaukowy kurs chiromancji, czyli wróżenia z dłoni, nie ściśniętych jednakowoż, lecz szeroko rozłożonych. Kurs prowadził Kirgiz, ekspracownik Kirgiskiego Instytutu Wróżb i Przewidywań w Biszkeku. Ponaddwudziestoosobowa grupa kurs ukończyła.
W lutym – miniwykłady historycznomuzyczne o tym, jak francuszczyzna niektórych kawalerów maltańskich zaważyła na wykonawstwie półkantat paschalnych w probostwie na Sądecczyźnie.
Marzec przyniósł superwystawę obrazów miejscowej bohemy. Niestety, niektórzy skwaśniali i zgorzkniali pseudokrytycy ujrzeli na niej tylko zszarzałe i ściemniałe bohomazy, same paskudztwa i ohydztwa, umieszczone w ramach jak obręcze do hula-hoop.
W kwietniu rozpoczęły się szkolenia ogrodnicze. Uprawa aronii, cykorii, dyni, cukinii, siejba macierzanki, bazylii, szałwii, rozsada takich kwiatów, jak lwia paszcza, czyli lwipyszczek, żagwin, heliotrop, surfinia czy hortensja.
W maju – pokaz slajdów pod tytułem „Od porohów Dniepru do wież Sieny, czyli krzyna wschodu i krzta zachodu Europy”.
Czerwiec przyniósł hiobową wieść. Dyrektorstwo Andrzejostwa Kowalskich się kończy i ma ich zastąpić Ksawery Nowak, powszechnie znany jako hulajdusza i oczajdusza. Byt placówki wydaje się zagrożony, dlatego niżej podpisany, Hubert Walczak, supersekretarz, zestawił to résumé.
(kat)
Fot.: MBP