Szantaż dobrem pacjenta?

Na konferencji prasowej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym lekarze bronili swojego stanowiska. - Na drugiej internie w miesiącu wypada 51 dyżurów, i obsadza je siedem osób. Czyli - na każdego przypada siedem w miesiącu - tłumaczył dr Julian Wróbel z OZZL w placówce. A towarzyszący mu lekarze dodawali: od wielu miesięcy czekaliśmy na te przepisy. To jest tragiczne, bo tracimy pracę, traci rację bytu oddział na którym pracujemy. Czujemy presję, szantażuje się nas dobrem pacjenta.
Lekarze podkreślają, że podpisanie zgody na czas pracy dłuższy niż 48 godzin tygodniowo jest dobrowolny. - Tymczasem nasze prawa pracownicze są nierespektowane i obarcza się nas odpowiedzialnością za to co się dzieje. - Czy to lekarze są odpowiedzialni za organizacje pracy swoich oddziałów? Czy ustalają limity przyjęć na studia medyczne? Czy dysponują publicznymi środkami, tworzą system finansowania opieki medycznej w Polsce? - pytał retorycznie Julian Wróbel.
Zdaniem Wróbla, po wczorajszej decyzji wojewody o zamknięciu onkologii i chirurgii wzrosła w placówce solidarność między lekarzami z poszczególnych oddziałów. Taka postawę zajęli np. anestezjolodzy, którzy niedawno podpisali zgodę na opt-out. - Napisaliśmy do wojewody, że nie wyobrażamy sobie pracy bez funkcjonowania onkologii i chirurgii i jeśli ta sytuacja się nie zmieni, wycofamy swoją zgodę na klauzulę - zapowiedział ordynator oddziału anestezjologii Jerzy Lewandowski.
Na zagrożonym likwidacją oddziale wewnętrznym leży 22 chorych, cztrech w stanie ciężkim. Dziś ewakuowanych, głównie do Kozienic, ma być czterech pacjentów.
Zobacz też: Będą ewakuować z interny