Sztuka rzemiosła: Toyota GT86

30 sierpnia 2012
Życie bywa piękne, naprawdę piękne. Początkowo myślisz, że producent zrobił ot, kolejny model, który ma kierownicę i koła... Tymczasem dostajesz coś co jest składową świętego Graala motoryzacji. Żeby było ciekawiej: zrobili to Japończycy a nazywa się Toyota GT86.

 

Toyota GT86Mam problem z tym samochodem, bo jak opowiedzieć coś o czymś co jest wręcz doskonałe? Piać z zachwytu nie wypada, bo spece z Toyoty naprawdę uczynili coś, czego się w życiu nie spodziewałem. Zatem "kilka zdań się należy."

 

To może tak: W nowoczesnych samochodach tak naprawdę wkurza jedno: brak szybkiego interfejsu między maszyną a kierowcą. Brak jakiegoś "kabelka" między głową a elektroniką pokładową. Siadasz za kółko i szlag cię trafia, gdy musisz klikać i wybrać elektroniczne nastawy na jazdę. A to zawieszenia, a to skrzyni czy czegoś tam jeszcze! Toyota GT86 już pokonuje i wyprzedza takie konstrukcje, prowadzi już na samym starcie. Nie ma tych głupich elektronicznych pokręteł, nastawów, zakresów, które być może zadziałają. Ma za to interfejs z kierowcą, ma to porozumienie, dzięki któremu wiesz jakiej grubości są wymalowane pasy na asfalcie, czujesz każdy milimetr tego auta, jego każdy skraj, to które koło ma uślizg. Słowem Japończycy sięgnęli po stare, sprawdzone klasyczne metody. Być może to prostota, lecz tak naprawdę to jest droga, która jest najlepszą w panowaniu nad mocnym sportowym samochodem. GT86 powstał, by pokazać światu, że można zrobić prawdziwego nowoczesnego klasyka, współpracującego z kierowcą poprzez czucie auta, od kierownicy po siedzenie, każdy jego milimetr.

 

2Jest niska, śliczna i co ciekawe ma nawet spory bagażnik. Ma nawet mocowanie fotelika dla dziecka, bo z tyłu mogą wejść jeszcze dwie osoby pod warunkiem, że coś zrobią ze swymi nogami. Ale tym sobie nie zawracam głowy, bo tego auta nie kupuję dla tych co z tyłu, a dla mnie. Włączam silnik guzikiem i czuję jak mój krwioobieg i układ nerwowy łączą się z systemem zasilania Toyoty GT86. To nieprawdopodobne, ale w GT nie chciałem włączać muzyki... Wierzcie mi, przez dłuuuugie kilometry słuchałem cuda... Bo silnik i całe auto są… Niestety dzieci to czytają... Chcesz słuchać jak wolnossący (bez turbo) motor cudnie wkręca się maksymalne obroty, jak pragniesz naciskać gaz i pędzić, czuć drogę, każdy jej cal! Reagujesz natychmiast a auto kochasz, dosłownie kochasz za to jak perfekcyjnie zachowuje się na drodze.

 

Musicie wiedzieć, że Toyota zrobiła coś nietypowego: dogadała się z Subraru i wzięła od nich bajecznego boksera i wsadziła pod przednią maskę. Toyka dała swój system wtryskowy i całą resztę napędu: od koła zamachowego po tylne napędzane koła. Ten klasyk to wał napędowy, który biegnie między kierowcą i pasażerem równie zaczarowanym, oczarowanym. Siedzicie jakieś 40 centymetrów nad asfaltem, a to nisko. Napęd przekazywany na tylne koła za pośrednictwem skrzyni, która jest majstersztykiem – w niej nie wrzucasz biegów, tam je załączasz: pyk, pyk, pyk i wciska was w kubełkowe fotele moc jaka biegnie poprzez szperę..., czyli ustrojstwo, które dba by nic z 200 koni się nie zmarnowało.

A przez lekkość konstrukcji i doskonałą wartość CX, Toyota GT86 zachowuje się tak jakby koni mechanicznych miała znacznie więcej. Cudnie, że ma klimatyzację, że ma nawigację, że ma bezdotykowy kluczyk i skórzane wykończenia. W trybie z włączoną trakcją nie złamie kręgosłupa... Ale poczujesz, że ABS działa z opóźnieniem, że trakcja zadziała dopiero po ułamku sekundy i lekki uślizg na wirażu też poczujesz. To jest piękne a motoryzacyjny raj zaczyna się kiedy guziczkiem wyłączysz trakcję, wtedy możesz pomęczyć opony, masz szansę być nie tylko mistrzem jazdy po prostej... Poczuć coś co się nazywa driftingiem, dymem spalonej opony, frajdą kontroli nad piskiem jaką dają tylko najlepsze konstrukcie. Jako mistrz driftu do dużego pokoju, który lubi tor i tylko tam szaleje, twierdzę: Toyota GT86 ma dwa piękne oblicza. Jedno cudniejsze od drugiego. Z delikatnym i drugie z cegłówką na aluminiowym pedale gazu. Z włączoną lub z wyłączoną trakcją. Ale jak w tym wszystkim spaliłem średnio niecałe 8 litrów paliwa? Nie wiem.

2 

 

Jest jeszcze jedno: skąd to 86 w nazwie? Nie mogliby nazwać Celica albo nawet Supra? Otóż nie, z całym szacunkiem, ale Celiki to były zabaweczki przy GT86 a Supra byłaby jakby za wielka, jakby na botoksie. GT86 jest taka jaka powinna być: kwintesencja sportowej motoryzacji dopuszczonej na normalne drogi świata (a nie tylko tory). Ma więc dyfuzor i dwie rury wydechowe, których końcówki mają średnicę 86 milimetrów, podobnie jak skok i średnica tłoka: to również cyfra 86. W ubiegłym wieku Toyota produkowała model GT oraz inny, w którego nazwie było 86 – miałem je na plakatach w domu! A teraz, poprzez ukłon do historii i piorunów jakie płyną z silnika, powstała Toyota GT86, którą... pragnę, nie tylko na plakacie i chcę wydać te 129 lub 137 tysięcy za to cudo. Ta droższa ma kilka bajerków więcej a tańszą można brać z klapkami na oczach, bo ma wszystko co potrzeba do szczęścia. Romanowski, to radomski dealer Toyoty, któremu dziękuję za przygodę z klasykiem. Z tym co w tym nowoczesnym świecie przełączników nie jest kolejną składową a wręcz samym Graalem motoryzacji. A już na bank dziełem mistrza moto rzemiosła.

Bartek Olszewski

Fot. i więcej informacji, dane techniczne na Toyota Polska.