Reklama

Tajemnice śmierci Danuty Wielochy. Prokuratura wnioskuje o tymczasowy areszt dla męża kobiety (aktualizacja)

7 kwietnia 2017

Piotr W., podejrzany o zamordowanie swojej żony, Danuty Wielochy, najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj zostanie tymczasowo aresztowany. Prokuratura nie informuje, czy przyznał się do winy, ani co zeznał podczas przesłuchania.

     
Małgorzata Chrabąszcz: prokurator nie informuje, czy Piotr W. przyznał się do winy

Małgorzata Chrabąszcz: prokurator nie informuje, czy Piotr W. przyznał się do winy

  Przypomnijmy: Danuta Wielocha zaginęła 11 grudnia 2016 roku. 2 kwietnia w Pilicy w okolicy miejscowości Brzeźce przypadkowy przechodzień natknął się na zwłoki kobiety. - Nie można było wizualnie ich rozpoznać, dlatego zostały w późniejszym terminie przeprowadzone badania w celu ustalenia tożsamości. Były takie okoliczności, które wskazywały, że prawdopodobnie jest to pani Danuta Wielocha, niemniej do ustalenia pewnej tożsamości - a chodziło także o ustalenie motywu działania sprawcy - była konieczność potwierdzenia, że jest to ta osoba - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz. Znalezione zwłoki zostały poddane oględzinom przez biegłego sądowego, przeprowadzono także sekcję zwłok. Podczas oględzin zabezpieczono materiał biologiczny do badań genetycznych. - Wynik tych badań prokurator otrzymał 5 kwietnia. Bez wątpienia ustalono, że zwłoki te należą do Danuty Wielochy. Podczas sekcji zwłok biegły stwierdził także dość liczne obrażenia głowy pokrzywdzonej, w tym wiele ran tłuczono-miażdzonych, wiele złamań kości czaszki. To oczywiście sugerowało udział osób trzecich - wyjaśnia rzeczniczka. Mąż podejrzany od początku Piotr W. był w kręgu osób podejrzanych od początku. Rodzina miała tego świadomość, ponieważ od męża zaginionej kobiety pobrano próbki krwi do badań. 5 kwietnia prokurator wydał nakaz zatrzymania Piotra W. - Już w dość wstępnej fazie był on wiązany z tym zdarzeniem. Wczoraj Piotr W. został przesłuchany w charakterze podejrzanego pod zarzutem zabójstwa: tego, że 11 grudnia 2016 roku w Radomiu działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Danuty Wielochy zadał jej wielokrotnie uderzenia narzędziem tępym, twardym z dużą siłą w tył głowy powodując liczne obrażenia - rany tłuczono-miażdżone i liczne złamania kości czaszki, a następnie po ich obciążeniu bloczkiem betonowym wrzucił do Pilicy w okolicach Białobrzegów, w konsekwencji czego nastąpił zgon - relacjonuje prokurator Chrabąszcz. Dodaje, że przestępstwo to klasyfikowane jest jako przestępstwo z artykułu 148, par. 1 Kodeksu karnego. - Na obecnym etapie prokurator nie udziela informacji, czy podejrzany przyznał się do zarzutu, czy nie; czy złożył wyjaśnienia, ewentualnie jakiej treści. Śledztwo jest prowadzone w tej chwili w kierunku zabójstwa, planowane są dalsze czynności dowodowe. Informacje te objęte są tajemnicą śledztwa - zaznacza Małgorzata Chrabąszcz. Trudna akcja poszukiwawcza Prokuratura podkreśla, że akcja poszukiwawcza Danuty Wielochy trwała od początku jej zaginięcia. - W akcję zaangażowana była policja, rodzina, znajomi, pracownicy szkoły, gdzie była dyrektorem. Odnaleziono wiele drobnych przedmiotów, m.in. torebkę z dokumentami. I już 16 grudnia w kompleksie leśnym na trasie wylotowej z Białobrzegów w kierunku miejscowości Brzeźce odnaleziono klucz. Eksperyment procesowy potwierdził, że jest to klucz do mieszkania pokrzywdzonej, dlatego niezwłocznie zostały podjęte kroki w celu przeszukania tego terenu - zapewnia rzeczniczka prokuratury. Jak podkreśla, że z materiał dowodowy z dużym prawdopodobieństwem wskazywał, że ciało znajduje się w wodzie. - Wielokrotnie były podjęte próby odnalezienia ciała przez funkcjonariuszy straży pożarnej, ratowników wodnych, medycznych, przez psy tropiące, użycie georadaru, sonaru, śmigłowca - wymienia rzeczniczka prokuratury. Wyjaśnia, że poszukiwania przerwano ze względu na niska temperaturę i niemożliwość wykonania wielu czynności, ich wznowienie planowano, gdy temperatura się podniesie. - Samo wydobycie zwłok było bardzo trudne, nie tylko ze względu na jego obciążenie, ale także dlatego, że znajdowało się w miejscu, gdzie leżały konary powalonych drzew, a nurt wody był bardzo wartki - mówi Chrabąszcz. Podkreśla, że wykonane potem badania były bardzo istotne, bo bez zwłok zaginionej kobiety trudno było domniemywać co tak naprawdę się stało. Bożena Dobrzyńska  
Tags