Telefon zaufania nie służy do żartów
Kilka dni temu, na jeden z takich właśnie numerów telefonu, który ma służyć pomocą ludziom w trudnych życiowych sytuacjach zadzwoniła młoda dziewczyna. - Oświadczyła, ze ma 12 lat, że jest sama, że nikt się nią nie zajmuje, nie ma pieniędzy i zamierza popełnić samobójstwo - opowiada Andrzej Lewicki z radomskiej policji.
Gdy rozmowa telefoniczna została przez nastolatkę przerwana, natychmiast podjęto próby jej odnalezienia. Ponieważ jednak dane, które podała były nieprawdziwe, początkowo nie udało się tego zrobić. - Wówczas ze wsparciem pospieszyła policja. Odnaleźć dziewczynę i jej pomóc postanowiło mnóstwo ludzi. Ustaliliśmy kim jest i gdzie przebywa. Gdy do niej dotarliśmy, okazało się, że mieszka i żyje z rodziną, w normalnym, zwyczajnym domu, chodzi do szkoły - relacjonuje Lewicki.
Jak ustalono, dwie 14-letnie koleżanki postanowiły sobie zwyczajnie zażartować. Chyba żadna z nich nie zdawała sobie sprawy z tego co robią i z tego ile szkody wyrządzają swoim zachowaniem, ile osób zaangażowały do działania. - W czasie gdy dziewczynki żartowały, ktoś inny mógł naprawdę potrzebować pomocy - podkreśla Lewicki.
Nastolatki pozostawiono pod opieką rodziców a o ich zachowaniu została powiadomiona dyrekcja szkoły.
(kat)