Tłumy na Pikniku Naukowym
- Jestem z dzieckiem. Dobrze się uczy i chciał tu przyjść zobaczyć. To fantastyczny pomysł. Rok temu też byliśmy. Syn nawet nie myśli o powrocie do domu – zapewnia nas pani Halina. Jej 11-letni syn przygląda się próbie. Widzi co dzieje się z kwiatkiem po zanurzeniu w ciekłym azocie. – Wyjmują go szczypcami, bo można się poparzyć. Tak mówili ci panowie w białych fartuchach. Kwiatek zamienił się w kamień i był bardzo kruchy – opowiada Maciek. Twierdzi, że lubi sport i chce zostać piłkarzem, ale doświadczenia bardzo go interesują.
Na placu przed Urzędem Miasta kilkanaście stanowisk. Pod namiotami swoje osiągnięcia, cuda techniki prezentują i objaśniają przedstawiciele radomskich uczelni, do ekspozycji kolejki. Jest Politechnika Radomska, są licea, szkoły techniczne. „W lewo, w lewo, poczekaj, teraz w prawo” słyszymy. Dziecko w specjalnych okularach stara się pokonać prosty tor przeszkód. – To są tak zwane pijane okulary powodujące, że widzimy rzeczywistość inaczej – śmieje się Bernadeta Kudas, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Radomiu. - Na krzyż się widzi, czuję się dziwnie, a pana widzę do połowy – śmieje się kilkuletnia Zuzia.
W gmachu urzędu „Monetarium”, pierwsza wystawa cennych monet z Mennicy Polskiej. Słychać uderzenia młotka i znowu jest kolejka. Tym razem radomianie za darmo otrzymują na miejscu wykutą okolicznościową monetę. Kilkukilogramowym młotkiem pewnie operuje pracownik mennicy. – Przez prawie dwie godziny wybiłem około 700 monet. Trzeba mieć wprawną rękę, bo inaczej można sobie krzywdę zrobić – tłumaczy podczas twórczego procesu Andrzej Bąbel świadczący usługi mincerza. Zapewnia, że jest spore zainteresowanie.
- Tomasz Bylicki, nasz pracownik udziela bezpłatnych ekspertyz i wycenia monety. Radomianie przynieśli cztery numizmatyczne rarytasy. Orientacyjnie jedna moneta została wyceniona na 100 tys zł. Andrzejowi, który wybija monety na pewno starczy sił, ma zapał, wytrzyma. Dziennie jest w stanie wykonać ponad 2 tysiące sztuk – cieszy się Małgorzata Siedlak z Mennicy Polskiej. Szybko wraca do stoiska, przy którym stoją już kolejni zainteresowani.
(raa)