Toyota Yaris 2011
Ten nowy Yaris jest trzecią generacją auta i moim zdaniem jest trzy razy większy od pierwszego modelu. Już "na bank" jest większy w środku! Spójrzcie na te siedzenia, z przodu wyglądają tak jakby je wyjęto z wielkiego Avensisa. Z tyłu też więcej się zmieści. Do tego bagażnik, również urósł. Wszystko, absolutnie wszystko co znajdziesz w nowym Yarisie jest dopracowane do perfekcji... i jest większe. Dumałem tydzień, by się do czegoś doczepić, wskazać choć jeden element paluchem i stwierdzić „A, tu Im się nie udało!” - nic z tego. Materiały super, zegary i przejrzystość super.
Jeno centralny trójwymiarowy wyświetlacz poszedł w odstawkę. W zamian dostajemy prawdziwe centrum multimedialne z płaskim sześciocalowym wyświetlaczem, gdzie klikając sterujemy Mp3, iPode’m, mapami, słupkami danych o samochodzie, kamerą cofania. Za chwilę poprzez bluetooth i telefon dostaniemy obsługę facebooka czy też dostęp do baz danych Googla. Zatem jak dobrze pójdzie, to przez net na drodze za sprawą Yarisa odnajdziecie swoich znajomych albo miejsce, gdzie się możecie napić kawy czy kupić kiełbaski na grilla i dowiecie się jaka będzie tam pogoda. Elektroniki jest sporo i TO pracuje. Na dodatek jest łatwe w obsłudze, przejrzyste, czytelne. I jeszcze fajnie TO coś wygląda.
Ale Yaris to również samochód na kołach. Nie wiem jak to Toyota zrobiła (pod machę nie patrzyłem), lecz ten samochód jest chyba najwygodniejszym w swojej klasie, jaki ostatnio prowadziłem. A dostałem wersję Dynamic, czyli ze spojlerem, alufelgami, niskimi i szerokimi oponami i skórą na kierownicy. Stwierdzam: dynamicznie nie był twardy a wręcz przyjemny i pewny w prowadzeniu. Jedynie podczas szaleństw, które można czynić dynamicznie, ma tendencję do „wgryzania” się w zakręty. Pociągnij wtedy za ręczny a efektywny bączek masz jak znalazł. Do tego Yaris ma chyba najdłuższy drążek skrzyni biegów, jaki ostatnio widziałem. Różni się tym od znanych z dawnych Ikarusów, że jest precyzyjny. Ma malutki skok i 6 biegów pomaga szybciutko wkręcić 100 koni silniczka do hożego pobudzenia Yarisa.
Spójrzcie na ten szklany dach, spójrzcie na linię nadwozia, która zapowiada przyszłe Toyoty. Fakt, są duże klamki, lecz reszta jest wyrazista, ciekawa, nawet zadziorna. Widziałem już następcę większego od Yarisa modelu Auris i twierdzę, że będzie w końcu na co popatrzeć. A przy okazji, moja Yariska w wersji Dynamic cenowo zbliża się do przegródki Aurisa. To nie jest pocieszające, bo zaczniecie zezować w kwestii zakupów na coś większego. Lecz spokojnie, podstawowy Yaris wyjeżdża z salonu za mniej więcej 40 tysięcy. Ma mniejszy silnik, mniej drzwi, nie ma szklanego dachu, ale Mp3 również w niej posłuchacie, a poza miastem średnio spalicie 4,5 litra. Ja w moim dynamicznym Yarisie spaliłem więcej, bo mnie zachęcał do (a jakże) dynamiczniejszego stylu. Dlatego też powstało kila wersji tego auta z całym workiem opcji dodatkowych oraz nalepką Made in France. Jakie? Dowiecie się w salonie państwa Romanowskich w Radomiu, którym dziękuję za użyczenie tego ciekawego, fajnego Yarisa do jazd testowych. I trzymam za niego kciuki, by się tak dobrze trzymał jak pierwsze Yariski. One po dziś dzień wyglądają jak nowe i nie chcą się psuć. Znając Toyotę, z nową słodyczą to się również może udać.
Bartek Olszewski
Więcej o nowym Yarisie (dane techniczne, opcje, konfigurator, ceny) przeczytasz tu.
Fot.: Toyota