Ukradli trakcję, do Warszawy przez Dęblin

22 grudnia 2009
Pasażerowie kolei muszą uzbroić się w ogromną cierpliwość: do Warszawy jadą dziś przez Dęblin i Pilawę, podróżując ze stolicy dojadą tylko w rejon Dobieszyna, a potem przesiądą się w autobus. Złodzieje ukradli sieć trakcyjną. Naprawa potrwa do północy

Złodzieje pojawili się w nocy ok. godz. 3.45 na odcinku między Dobieszynem a Kruszyną. - Ukradli 250 metrów kompletnej sieci, uszkodzone są także dwa słupy. Na miejscu pracują dwie nasz ekipy i usuwają awarię. Potrwa to wszystko do północy zanim zostanie przywrócony normalny ruch pociągów - informuje zastępca dyrektora Zakładu Linii Kolejowych PKP PLK w Skarżysku Kamiennej Piotr Małek.

Teraz pociągi Kolei Mazowieckich kończą swój bieg w - w drodze do Radomia w Krusznie, a z Radomia w  Dobieszynie. Na odcinku z Dobieszyna do Kruszyny KM uruchomiły komunikacje zastępcza, podróżni muszą przesiąść się do autokarów. Natomiast składy pospieszne jadące do Warszawy omijają zablokowany odcinek i są kierowane przez Dęblin i Pilawę.

Niestety, to nie jedyna złodziejska akcja dzisiejszej nocy i poranka na torach. - Najpierw ukradziono 300 metrów sieci trakcyjnej na torach z Sieciechowa do Świerż Górnych prowadzących do Elektrowni Kozienice. Potem działali między Dobieszynem a Kruszyną, a następnie na trasie Tomaszów Mazowiecki - Radom. Tu także zniknęło 300 metrów sieci - wylicza Piotr Małek. Dodaje, że prawdopodobnie kradła ta sama ekipa. - Wszystko na to wskazuje, czas, miejsce, skutki. Policja zabezpiecza ślady i będzie szukać sprawców. Czasami udaje się ich złapać - podkreśla.

Dyr. Małek twierdzi, że taka kradzież to dla jego firmy klęska. - Same materiały, czyli tzw. drut jezdny będzie kosztować około 100 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć pracę wozów trakcyjnych, opóźnienia pociągów - martwi się. 

(bdb)