Urząd marszałkowski zaprzecza, by trwonił pieniądze

26 lutego 2014

- Nie jesteśmy rozrzutni - odpiera ataki radomskich parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości urząd marszałkowski. Żałuje, że w sprawie "janosikowego" politycy nie mówią jednym głosem.



 

Marszałek Struzik (pierwszy z prawej) uważa, że janosikowe to ogromny problem MazowszaJak pisaliśmy, politycy PiS zarzucili marszałkowi Adamowi Struzikowi, że źle zarządza finansami Mazowsza, a problem "janosikowego" nie jest najważniejszą przyczyną kłopotów województwa. W odpowiedzi otrzymaliśmy pismo od rzeczniczki marszałka Marty Milewskiej, która wyjaśnia: "(...) urząd marszałkowski województwa mazowieckiego jest jednym z nielicznych urzędów w Polsce, w którym od kilku lat nie ma premii, nagród ani podwyżek. Z analizy na podstawie danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 11 województwach w kraju podatnicy wydają więcej na funkcjonowanie swojego urzędu marszałkowskiego. Roczne koszty funkcjonowania urzędu marszałkowskiego to zaledwie 3 proc. budżetu województwa. Trudno więc mówić, że to właśnie te kwoty decydują o pogarszającej się sytuacji Mazowsza.

Poza tym analizując dane ze sprawozdań finansowych województw za rok 2012, a w nim kosztów administracji w przeliczeniu na jednego mieszkańca, okazuje się, że Mazowsze znajduje się w końcówce rankingu. Podczas, gdy w województwie lubuskim koszty te wynoszą 57,76 zł na jednego mieszkańca, w województwie mazowieckim jest to 33,61 zł. Należy przy tym pamiętać, że na Mazowszu przypada największa liczba potencjalnych interesantów na 1 urzędnika. Jest to aż blisko 5000 potencjalnych klientów, podczas gdy w województwie podlaskim (będącym na 5. miejscu w rankingu kosztów administracyjnych) niecałe 2000.

Poza tym zatrudnienie w urzędzie zmniejszyło się u nas o 50 osób.

Mazowsze w przeciwieństwie do kilku innych województw nie buduje także sobie siedziby za kilkaset milionów zł. Województwo mazowieckie jest jednym z nielicznych, które nie posiada własnej siedziby i jest zmuszone do wynajmowania powierzchni biurowych.

W kwestii przewidywania wysokości „janosikowego” – oczywiście jego wysokość jest znana wcześniej. Problem polega na tym, że nikt nie wie, jakie będą wpływy z podatku CIT, a to właśnie ten podatek stanowi ok. 85 proc. dochodów podatkowych województwa. Niestety, budżet naszego samorządu oparty jest właśnie na takim niestabilnym źródle – nie mamy na to wpływu. Do planowania budżetu bierzemy m.in. dane wskazywane przez ministerstwo finansów. W ubiegłym roku wpływ z CIT-u był mniejszy o ponad 350 mln zł niż zakładały prognozy. Jeśli jest ktoś, kto byłby w stanie przewidzieć wpływy z tego podatku (podatku od przedsiębiorców), to z pewnością w skali kraju, a nawet Europy wiele osób chętnie by z tej wiedzy skorzystało.

Jak widać, niestabilne dochody sprawiają, że płacenie „janosikowego” staje się jedną z głównych pozycji w budżecie województwa i czołowym naszym zadaniem. Cała ta sytuacja sprawia, że Mazowsze musi zamrażać wszystkie inwestycje, likwidować dotacje dla organizacji pozarządowych, szkół i instytucji kultury. Wszystko po to, aby wywiązać się z obowiązku oddania połowy swoich dochodów innym województwom. Absurd tych przepisów kolejny raz obnażony został w styczniu tego roku. Do 15 stycznia na nasze konta wpłynęło 6,8 mln zł z CIT, a rata „janosikowego”, którą musieliśmy zapłacić właśnie do połowy miesiąca, wyniosła 54 mln zł (w lutym była identyczna sytuacja – do 15 lutego wpłynęło jedynie 6,4 mln zł). We wtorek Trybunał Konstytucyjny ma po paru latach zająć się naszym wnioskiem w sprawie „janosikowego”, Szkoda, że w tak ważnym dla Mazowsza czasie, gdy możemy wygrać ze złymi przepisami, krzywdzącymi mieszkańców regionu, nie mówimy wszyscy jednym głosem."