To przygnębiający jeszcze teraz widok: 68 drzew w parku okalającym Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli jest złamanych, połamanych, albo wyrwanych z korzeniami. To efekt nawałnicy, która przeszła tędy półtora tygodnia temu.

Trwała - jak opowiadali potem pracownicy ochrony - zaledwie 12 minut. Muzeum było już zamknięte, nikogo wewnątrz, ani na zewnątrz.
- Gdy to zobaczyłem tuż po burzy, chciało mi się płakać - nie ukrywa Tomasz Tyczyński, kierownik muzeum. - Dobrze, że rosnący tuż przy pałacu ponad 80-letni dąb nie runął na budynek, ale w przeciwną stronę. Padły też dwa stare świerki tuż przy wejściu pałacu i odsłoniły go. Padając zniszczyły trawnik. Straciliśmy także rzadki okaz wiązu szypułkowatego nad stawem, kilka dorodnych brzóz w alei prowadzącej w kierunku trasy E7. Blisko 60 drzew musimy usunąć - mówi szef placówki.
Niewielkie uszkodzenia są też na dachu. - Ale musimy sprawdzić cały. Ekspertyza wykaże, czy konstrukcja dachu nie została naruszona - dodaje Tyczyński. Co zrozumiałe - w tej sytuacji trzeba było muzeum zamknąć.
Usuwanie drzew może potrwać nawet dwa tygodnie i będzie kosztować około 10 tys. zł. - Musimy znaleźć firmę, która tym się zajmie. Na razie nie zdecydowaliśmy, czy zapłacimy za samo sprzątanie, a drewno sprzedamy, czy wybrana przez nas firma zajmie się wszystkim - tłumaczy nasz rozmówca.
Bożena Dobrzyńska