
Ale "Władza" w reżyserii Andrzeja Bubienia to ani opowieść historyczna, ani kostiumowa, choć stroje (czasy Ludwika XIV to wszak rozkwit mody) odgrywają w niej duża rolę: świadczą o człowieku, który je nosi, wskazują na dostojeństwo, przepych królewskiego dworu. To opowieść na wskroś współczesna, pokazująca ludzkie żądze, chęć panowania nad innymi, podporządkowania sobie narodu, społeczeństwa, instytucji państwowych w taki sposób, że rzeczywiście wszyscy stają się nie tyle podwładnymi, co poddanymi.
Ludwik XIV (Łukasz Stawowczyk) dzieli i rządzi. Jeszcze do niedawna Fuoquetowi, zaufanemu swojej matki (Izabela Brejtkop), który pożyczył jej sporą sumę pieniędzy, nie tylko nie powierza stanowiska pierwszego ministra (czego ten się spodziewał), ale chce go skrycie zamordować. - Jak to? Może chociaż sąd go skaże? - proponuje królewska rodzina. Król wprawdzie kazał aresztować swego oponenta na wielkiej publicznej imprezie, jednak potem się dziwi, że trybunał skazuje go nie na śmierć, a wygnanie. Na kolejne pytania "dlaczego", dotyczące m.in. rozwiązania parlamentu Paryża, ustanowienia siebie głównym prokuratorem Francji, Ludwik XIV odpowiada: "Bo mogę", "Bo tak chcę".
Spektakl w "Powszechnym" jest zbudowany klarownie, czytelnie. Ma świetną oprawę scenograficzną, kostiumy stylistycznie nawiązujące do epoki, ale w których można by swobodnie wyjść na ulicę (a przynajmniej na wieczorową imprezę) dzisiaj, współbrzmiącą z akcją muzykę. I oryginalną choreografię, przypominającą niemal każdym ruchem sposób poruszania się wersalskich dworzan. Ma też wspaniałych aktorów, z których Jarosław Rabenda w roli Fouqueta - - zaryzykuję tę tezę - kradnie niemal całe widowisko swoim koleżankom i kolegom. Dzięki temu wszystkiego akcja biegnie wartko, nie ma ani chwili dłużyzn, o nudzie nie wspominając.
Kolejna teza nie jest już ryzykowna: uważam, że spektaklem "Władza" radomski "Powszechny"świetnie opowiada o naszych, dzisiejszych problemach. I cieszę się bardzo, że dyrektor sceny Zbigniew Rybka, włączył teatr w publiczną debatę o sprawach ważnych dla Polaków. Że wreszcie - po wielu często dobrych, ale iście rozrywkowych pozycjach - ma w repertuarze spektakl, który zabiera głos w istotnych kwestiach. Skłania do myślenia. A może nie tylko?
Z Wikipedii: "(Ludwik XIV) już w pierwszym roku swego panowania wydał 14 edyktów, zapoczątkowując szerokie i wszechstronne reformy we Francji. Obejmowały one prawodawstwo, finanse, gospodarkę, nowy podział administracyjny kraju, wojsko, porządki publiczne, podatki, cła i inne. Skodyfikowano prawo sądowe, opracowując tzw. wielkie ordonanse: postępowania cywilnego, karnego, prawa handlowego i marynarki. Dwa pierwsze złożyły się na tzw. Kodeks Ludwika XIV. Wszystkie miały na celu umocnienie potęgi i roli państwa oraz władzy absolutnej. Ludwik XIV chciał sam rządzić i decydować o wszystkim, co się działo w królestwie". (...) Ludwikowi XIV przypisuje się stwierdzenie "Państwo to ja".
xxx
Premierowe przedstawienie "Władzy" zakończyła owacja na stojąco, a potem aktorzy i pracownicy radomskiej sceny przyjmowali gratulacje z okazji przypadającego za tydzień Międzynarodowego Dnia Teatru. Prezydent Radosław Witkowski wręczył z tej okazji nagrody trojgu aktorom: Magdalenie Placek, Markowi Braunowi i Łukaszowi Mazurkowi. - Życzę wam, aby wasze spektakle były ważne i odważne, aby nas bawiły i zmuszały do refleksji. Abście mieli przychylność Melpomeny i niezliczoną liczbę widzów - mówił prezydent zwracając się do ludzi radomskiego teatru.
Iwona Pieniążek i Jarosław Rabenda otrzymali z rąk wicewojewody mazowieckiego Artura Standowicza przyznane przez ministra kultury medale Gloria Artis.
Bożena Dobrzyńska
Zdjęcia Marian Strudziński