Władze Ustronia: Nie zmarnowaliśmy ani złotówki!
Niedawno w skrzynkach na listy mieszkańców osiedla pojawiły się ulotki i
broszury, których autorzy zarzucali władzom spółdzielni, że
sprzeniewierzyli pieniądze lokatorów. – Część tych materiałów była
anonimowa, część podpisana. Rzekomo mieliśmy ukraść milion złotych, a te
kradzież „przykryć” podwyżkami czynszu w 2014 r. To wszystko nieprawda!
– przekonuje Piotr Skoczylas, prezes SM Ustronie. Jak dodaje, żaden z
zarzutów nie potwierdził się, a odbywające się 27 czerwca walne
zgromadzenie spółdzielni udzieliło jego władzom absolutorium. Prezes
wyjaśnia, że w tym roku nie było podwyżek czynszu. - A nadwyżka
finansowa na nieruchomościach w wysokości niewiele ponad 840 tys. zł (
a nie milion – jak twierdzili oponenci) została zakwalifikowana do
zysku netto spółdzielni za 2012 r . w wysokości ponad 3 mln zł. Walne
zgromadzenie zdecydowało, by nadwyżkę za 2011 r. przeznaczyć na
zasilenie podstawowego funduszu spółdzielni – tłumaczy prezes Ustronia.
Zarząd
i rada nadzorcza spółdzielni przyznają jednocześnie, że mają problem ze
„zbilansowaniem opłat za wodę”. I to począwszy od 2008 r. – Ubytki na
sieci były bardzo duże. Wodomierze zainstalowane w mieszkaniach były w
złym stanie technicznym, a część lokatorów je „oszukiwała” instalując
np. magnesy – twierdzi prezes rady nadzorczej Andrzej Łuczycki. Ale w
2011 r. wodomierze wymieniono, choć problem zaległości za poprzednie
lata pozostał nierozwiązany. – Cały czas zastanawiamy się, jak go
rozwiązać – zapewniają władze SM Ustronie.
Problemem jest także brak mieszkań socjalnych – w tej chwili spółdzielnia posiada 115 wyroków eksmisyjnych, ale nie ma gdzie wykwaterować lokatorów. Miasto, które powinno przydzielić im mieszkania socjalne, nie robi tego. – Zaproponowaliśmy, że przekażemy gminie działkę pod budowę lokali soecjalnych. Miasto nie powiedziało definitywnie „nie” – mówi Łuczycki.
Podobnie, pod zarząd gminy, spółdzielnia chce oddać pięć kładek – trzy nad ul. Osiedlową i dwie nad Sandomierską. - Koszt ich remontu wyliczyliśmy na 8 mln zł; są gotowe projekty wykonawcze – zaznacza Andrzej Łuczycki. Twierdzi, że zgodnie z przepisami (kładki są w pasach dróg gminnych) miasto nie może takiego przejęcia odmówić.
Bożena Dobrzyńska