Wolny Radom wylicza „siedem grzechów głównych” ekipy PiS
Kandydaci na radnych startujący z ramienia stowarzyszenia twierdzą, że w radomskim
magistracie połowa urzędników jest niekompetentna, a ci, którzy znają
się na swojej pracy „tyrają” za tych pierwszych. Większość cechuje brak
wiedzy, kwalifikacji, są ludźmi przypadkowymi. Wiceprezydenta
odpowiedzialnego w mieście za oświatę nazwali „Ryszard likwidator
Fałek”. – Radom powinien być wolny od konkursów na dyrektorów szkół dla
przyjaciół, od nauczycieli zatrudnianych przez klikę urzędników, od
nauczycieli przygotowujących tylko do korepetycji, wolny od likwidacji
szkół, od wiceprezydenta zatrudniającego się u swojej podwładnej –
wylicza Patryk Fajdek.
Jadwiga Budzyńska uważa, że wielką niewiadomą jest gospodarka przestrzenna w mieście. – W Radomiu nie ma planów zagospodarowania przestrzennego, dlatego łamane są kierunki jego rozwoju. Wymiera ulica Żeromskiego, na Reja straszą rudery, dominują obiekty o urodzie bliskiej blaszanym garażom, czyli markety. Wszystko to sprawia, że Radom nie ma ani atrakcyjnych terenów inwestycyjnych, ani terenów zielonych – zarzuca kandydatka.
- Dług miasta nie jest traktowany jako pożyczka, kredyt, które dobrze zainwestowane mogą nie stanowić problemu. W innym przypadku są obciążeniem, przyczyniają się do spowolnienia gospodarczego, nie przyczyniają się do zmniejszenia bezrobocia. Trzeba tę sytuację odwrócić – przekonuje Krystyna Suszyńska, kandydatka na prezydenta Radomia.
Jednym z grzechów głównych obecnej władzy w Radomiu jest – według działaczy Wolnego Radomia – nepotyzm. – Praca stała się towarem. A przez to, że deficytowym, to coraz droższym –tłumaczy Suszyńska, a nadzieję na lepsze widzi w młodym pokoleniu, które będzie piętnowało takie praktyki.
Kandydatka Wolnego Radomia na prezydenta twierdzi też, że konieczne jest przerwanie ”układu zamkniętego”, który funkcjonuje w samorządach. – Tabliczki na drzwiach członków zarządu miasta, naczelników wydziałów nie informują z jakiej opcji politycznej są pracujący decydenci. Gdyby członkowie partii politycznych – urzędnicy kierowali się tylko programem swego ugrupowania, nie byłoby w tym nic nagannego. Jednak konserwatywny PiS nie przestrzega Dekalogu, a PO nie przestała być platformą kolesiów. To układ zamknięty. Wewnątrz formalnej struktury samorządu rozrasta się dbająca o swoje kadry i finanse struktura partii, która stanowi zagrożenie dla idei samorządności – wyjaśnia Krystyna Suszyńska.
(bdb)