Wszystkie grzechy Straży Miejskiej
Kontrola NIK odbyła się w 24 miastach w całej Polsce i obejmowała lata 2005-07. Skupiła się na działaniach straży na rzecz poprawy ochrony porządku publicznego, reakcjach na wykroczenia, dokumentowaniu działań, prowadzeniu postępowań mandatowych oraz egzekucji i ewidencji należności z mandatów, ochronie danych osobowych oraz nadzorze nad funkcjonowaniem straży.
W raporcie pokontrolnym znalazły się poniższe przykłady zaniedbań radomskiej Straży Miejskiej:
" - W straży w Radomiu w całym 2009 r. wykorzystywano fotoradar jedynie przez 55 dni,wykonując 725 zdjęć – około 13 zdjęć podczas każdego dnia pracy.
- Komendanci powiatowi policji w Radomiu i Szczecinku, w informacjach udzielonych w toku kontroli wskazywali na nieprzestrzeganie przez straże uzgodnionych miejsc dokonywania pomiarów prędkości za pomocą fotoradarów, które wskazane były przez policję po analizie stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Strażnicy w Radomiu w 2009 r. wystawiając 35 mandatów gotówkowych, w 21 przypadkach (60% ogółu) dokonali wpłaty pobranych grzywien do kasy Urzędu po upływie od 7 do 27 dni od daty ich pobrania. Dopiero w toku kontroli komendant uregulował zasady rozliczania grzywien pobranych w formie gotówkowej.
- Kontrola policji w Radomiu i Krakowie wykazała w strażach brak upoważnień do nakładania grzywien w drodze mandatu, oraz nieaktualne upoważnienia do kontroli ruchu drogowego.
- W Urzędzie Miejskim w Radomiu spośród badanych 143 mandatów, tytuły wykonawcze w 112 przypadkach sporządzono po 3 miesiącach od wystawienia mandatu, po 4 miesiącach wystawiono 24 tytuły a w przypadku 3 mandatów, tytuły wystawiono w okresie od 5 do 14 miesięcy. Według dyrektora wydziału księgowości urzędu tytuły były wystawione w ustawowym okresie dochodzenia tych należności.
- W regulaminach organizacyjnych Urzędów w Radomiu, Chodzieży i Szczecinie nie określono komórki organizacyjnej lub stanowiska odpowiedzialnego za realizację tego zadania oraz formy i zakresu sprawowanego nadzoru.
- Brak właściwego nadzoru i analizy informacji sporządzanych przez straż w Radomiu spowodowało m.in. przekazanie mazowieckiemu komendantowi wojewódzkiemu policji, a następnie wojewodzie mazowieckiemu i ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych zawyżonych o 1.316 liczby wystawionych w 2009 r. mandatów oraz o 87,2 tys. zł kwoty nałożonych grzywien.
- Komendanci w 5 Komendach (Kraków, Poznań, Opole, Radom i Szczecin) nie sprawdzali realizacji przez kontrolowane straże wydanych zaleceń pokontrolnych. Mazowiecki Komendant Policji w Radomiu sformułował zalecenia po przeprowadzeniu 16 kontroli, a odpowiedzi o ich realizacji uzyskał w 10 przypadkach.
- W przeliczeniu na 1 zatrudnionego strażnika wydatki w 2009 r. w poszczególnych strażach wynosiły średnio od 40,9 tys. zł w Strzelnie i 49,8 tys. zł w Radomiu, do 67,9 tys. zł w Gnieźnie i do 79,9 tys. zł w Warszawie."
(bdb)
Komentarz: Ryba psuje się od głowy
Do takiego wniosku nie raz dochodzimy obserwując otaczającą nas rzeczywistość. Tym razem NIK pogrzebał w strażach miejskich. Wyszło na to, że najlepiej by było gdyby strażnicy sami sobie wlepili mandat, bo jest źle! Ale czy na pewno?
W mediach się zagotowało, bo mundurowi ze Straży Miejskiej, według raportu NIK, pracują. Lecz nie tak jak powinni, bowiem wlepiają mandaty kierowcom, a powinni więcej wlepiać gdzie indziej... Na przykład za śmiecenie. Albo pilnować porządku w parku. Media grzmią za sprawą NIK-u, że strażnicy używają fotoradarów, że wypisują mandaty za złe parkowanie i to się ogólnie nie podoba. Zaraz, zaraz? A kto Straży Miejskiej dał uprawnienia do wypisywania takich mandatów? A kto stworzył takie przepisy według których działa ta służba? Wybrańcy narodu – tak: ci, którzy rządzą i robią to od lat i są z tej czy innej opcji, dorzucając coraz to nowe obowiązki tej służbie. Efekt, SM jest od wszystkiego, czyli – moim zdaniem - również od niczego.
Co ma zrobić strażnik widząc źle zaparkowane auto? Machnąć ręką i skierować wzrok na papier wyrzucony przez pieszego, czy picie przez kogoś w kapturze czegoś z zamaskowanej torebeczki na przystanku autobusowym? Na jedno i drugie ma zwrócić uwagę. Ale jeśli pominie źle zaparkowany samochód, to wtedy dopiero podniesie się wrzask i lament! Że olewają, że nie wlepiają mandatów, że nie wykonują, że nie pilnują, że nie pracują! Wybaczcie, ale gdybyśmy dobrze parkowali to strażnik nie miałby podstaw do wlepienia świstka. Gdybyśmy jeździli jak w Szwecji czy Finlandii przepisowo, to straż nie musiałaby używać fotoradarów. My mamy swoje piekiełko, a do kotła najlepiej wrzucić tych, którzy mają pilnować kociołka.
Tak, wiem, że w samym Radomiu NIK znalazła jeszcze inne zarzuty dla tej formacji. U nas akurat padł zarzut niewielkiego wykorzystywania fotoradaru! A jak już używali, to tam gdzie nie wskazała policja. A to się uśmiałem! Poważnie. Ze względu na moją moto – religię tematu nie rozwinę. Jest też poważniejsza kwestia: część strażników nie miała uprawnień do wlepiania mandatów (NIK to wskazał), więc chyba dobrze, że nie pchała się w ten rejon działań, a inny. Radomska Straż Miejska za czasów byłego komendanta (bo tego dotyczy raport NIK) niewłaściwie, mówiąc delikatnie, dbała o nasze dane osobowe. Przyznaję, tu zasługuje Straż na więcej niż klaps w pupę... Jednak, czy zasługuje na to Straż czy głowa Straży? Dokładniej, była głowa w postaci Kazimierza Czachora, któremu prezydent Andrzej Kosztowniak podziękował za pracę. Głowa pana Kazimierza Czachora tak rządziła, że oficjalnie wiedzieliśmy głównie o konflikcie dotyczącym monitoringu miejskiego. Czachor chciał władać tymże, a magistrat twierdził, że tam gdzie są kamery i to kto nad nimi ma pieczę jest właściwe, co zresztą okazało się racją. Ale magistrat nie grzmiał, że głowa Straży Miejskiej zaniedbuje, czy nie przykłada się do tego co znalazł NIK. Pytanie, czy prezydent wiedział, co w głowie komendanta Czachora się tliło, a nam nie powiedział? Czy po prostu głupio było przyznać: „My go powołaliśmy, popełniliśmy błąd, więc odwołujemy”. Efekt jest taki, że Czachor w sądzie walczy o przywrócenie do zaszczytnej służby. Pragnę jedynie zwrócić uwagę byśmy nie wytykali palcem jedynie strażników, którzy pracują na ulicy. Oni wykonują zadania, które im zleca góra. Nie wlepialiby mandatów, gdyby w Radomiu było więcej parkingów, gdyby kierowcy nie łamali prawa, gdyby w klubach nie dochodziło do „potyczek”, itd., itp. To proste: od naszego wychowania, kultury zależą wpływy z mandatów na konto miasta. Tak, czasami coś przeoczymy czego i ja jestem przykładem, ale nigdy nie widziałem by z satysfakcją strażnik mnie karał.
A na razie, pod nowym dowództwem Straży Miejskiej w Radomiu rozpoczęła się akcja odholowywania na koszt właściciela samochodów, które są źle zaparkowane. Mandaty czy blokady na kołach nie dają efektu, więc znajdziecie auto gdzieś na parkingu i zabulicie za to więcej niż za świstek włożony za szybę. Przy okazji Paweł Górak, nowy komendant SM prostuje drogę wskazaną przez NIK. Jak się mówi, przy lepszych stosunkach z władzą. Ta „rybka” podobno nie ma prawa zepsuć się od głowy... No chyba, że jakieś auto zostanie pominięte w wywózce i znowu będzie lament.
Bartek Olszewski