– Jeśli nie ja, to kto? Jeśli, nie teraz, to kiedy? – te pytania zadał sobie Cezary Brymora przed decyzja o startowaniu do parlamentu. Dziś jest drugi na liście Nowoczesnej Ryszarda Petru i zapewnia, że nie idzie do sejmu dla kasy.

Brymora ma 53 lata. Od 25 lat prowadzi własną firmę. Jest - jak zapewnia - szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem. Właśnie cztery dni temu urodziła mu się trzecia wnuczka, której zdjęcie z radością zaprezentował dziennikarzom na swojej pierwszej konferencji prasowej.
- Znajomi pytali mnie, czy zwariowałem? Mówili, że nic nie zmienię - mówi Brymora. Jego zdaniem politycy wyłącznie obiecują, a w parlamencie zamieniają się tylko miejscami. - Gdzie jest Dorn? Gdzie Gowin? Skąd kandydują ludzie w Radomiu? Na przykład Bielan?- pyta retorycznie kandydat dodając, że słowo "przyzwoitość" przeszło do lamusa.
- Nie kandyduję dla kasy. Nie jadam ośmiorniczek, bo ich po prostu nie lubię. Ale mam tego wszystkiego dość! - przekonuje. Podaje liczne przykłady bezsensownych działań państwa i urzędników. - Musiałem zapłacić 710 tys. zł cła za kontenery z częściami sprowadzonymi z Malezji, bo prawo zadziałało wstecz. Taką kwotę kazano mi zapłacić w ciągu 10 dni! - opowiada Cezary Brymora. Innym razem "wyzerowano" mu konta bankowe - jak się potem okazało przez pomyłkę - na ponad 100 tys. zł. - Takie "zabawy" kosztowały mnie łącznie milion złotych, za które mógłbym stworzyć nowe miejsca pracy - przekonuje.
Kolejne kuriozum. - Wydano poradnik dla wychowanków ośrodków poprawczych, gdzie są informacje jak trzeba jeść homara, jak langustę, a jak żabie udka. Czy rządzący zrobili to po to, by upatrują w tym swoich następców? - docieka kandydat do Sejmu. Deklaruje, że jeśli zostanie posłem, nigdy nie podniesie ręki za ustawą szkodliwa dla Radomia. - Najważniejsze jest lobbowanie dla radomian, a nie jakieś dyscypliny partyjne - twierdzi.
Brymora podkreśla, że sam betonu nie przebije. - Dlatego, gdy pojawiła się Nowoczesna, natychmiast do niej przystąpiłem. My chcemy normalnego państwa - wyjaśnia.
Bożena Dobrzyńska