Wylecieli z Radomia, do domu nie wrócili

26 marca 2010
Trzydzieści dwa nazwiska lotników, którzy zginęli w katastrofach nad radomskim niebem widnieją na nowej tablicy w kościele garnizonowym.- Ważne, by o nich pamiętać - mówią uczestnicy dzisiejszych uroczystości. Na tablicy są 32 nazwiska


We mszy św. odprawianej przez biskupa polowego Wojska Polskiego Tadeusza Płoskiego wzięli udział lotnicy, rodziny ofiar wypadków, w tym członkowie grupy akrobacyjnej Żelazny, której dwaj piloci zginęli trzy lata temu podczas Air Show i attache wosjkowy  Ambasady Białorusi w Polsce. Dwa nazwiska białoruskich pilotów zamykają listę ofiar katastrof. To właśnie lotnicy białoruscy rozbili się podczas międzynarodowych pokazów w ub. roku. Ceremonia odbywała się w pełnej oprawie z udziałem Kompanii Reprezentacyjnej Sił Powietrznych i Orkiestry Garnizonowej z Sadkowa. right

Na tablicy umeszczonej w bocznej nawie koscioła wyryto napis "Pamięci lotników, którzy zginęli startując z lotniska Radom - Sadków", a poniżej 32 nazwiska osób, które zginęły począwszy od 1935 roku. - Na przestrzeni 85 lat nie powróciło do domu z podniebnych tras 32 lotników. Byli wśród nich zarówno początkujący adepci lotnictwa, jak i prawdziwi mistrzowie sztuki pilotażu. Każdy z nich żył w innym czasie, ale wszystkich łączyła miłość do lotnictwa, która nadawała sens ich życiu. Za tą miłość przyszło im zapłacić najwyższą cenę - mówił podczas uroczystości dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik.  Podkreślał, że pasja z jaką oddawali się lotnictwu, umiłowanie podniebnych dróg, nieustanne doskonalenie swoich umiejętności, niezwykłe koleżeństwo oraz chęć dzielenia się swoim doświadczeniem z innymi do dziś pozostały wyróżnikiem pięknego i trudnego zawodu pilota.

- Niech ta tablica  stanie się miejscem zadumy i modlitwy o wieczny spokój poległych w katastrofach lotników. Niech dusze ich dostąpią wiecznej radości - modlił się bp Tadeusz Płoski. Dziękował też Bogu, że przez lata był z tymi, którzy latanie stawiali na pierwszym miejscu, bo było ono ich wielką miłością. right

- To ważny dzień dla lotnictwa - zapewnia lider grupy akrobacyjnej Żelazny z Zielonej Góry płk. rezerwy Wojciech Krupa. - Pokazy, latanie - robimy to nie tylko dla siebie, ale dla kraju. Nasze samoloty są sygnowane barwami narodowymi. Ta pamięć jest bardzo potrzebna - twierdzi pilot. Dodaje, że 32 nazwiska, które umieszczono na tablicy to świadectwo świetności polskiego lotnictwa. - Jest ich tyle, bo ma to związek z ilością odbywających się lotów - uważa lider Żelaznego.

Wśród ofiar katastrof nad radomskim niebem był także w 1987 roku mąż Wiktorii Ciesińskiej, Kazimierz. - Zginął podczas ćwiczeń. Chorąży, z którym leciał zdążył wyskoczyć na spadochornie, mąż został w samolocie, który się rozbił. Był już dośiadczonym pilotem z 27-letnim stażemo - wspomina wdowa. Wiktoria Ciesińska jest wdzięczna za dzisiejszą uroczystość jej organizatorom. - Chciałabym podziękować episkopatowi, dowództwu Sił Powietrznych za odsłonięcie tej tablicy i upamiętnienie naszych mężów, synów, braci - mówi.

(bdb)