
- W Radomiu jest ciężko o pracę. Jeśli już to w hipermarketach, albo trzeba dojeżdżać do Warszawy, ewentualnie wyjechać za granicę. Tu są niskie płace i nie można się dorobić - ani domu, ani dobrego samochodu - twierdzi nasz rozmówca. Podaje przykład swojego znajomego. - Za granicą jest dziewięć lat, zaczynał od zmywaka, a ma już jakiś domek i dobry samochód - dodaje.
Trochę inaczej widać problem z perspektywy pracodawcy. - Poszukujemy kierowców z kategorią prawa jazdy C+E, którzy mają wykonywać przewozy międzynarodowe. trudno o takich ludzi - zapewnia Krzysztof Lewandowski z Zakładu Transportu Energetyki. Przyznaje jednocześnie, że uprawnienia sporo kosztują. To wydatek nawet 5 - 10 tys. zł. - Dlatego posiłkujemy się kierowcami z Ukrainy - podkreśla.
- Zainteresowanie targami zawsze było duże, ale w tym roku - zainteresowanie zwłaszcza przedsiębiorców, przerosło nasze oczekiwania. Niestety, nie mogliśmy przyjąć wszystkich ze względu na powierzchnie, która mamy do dyspozycji. Dlatego przyjmowaliśmy według ilości ofert pracy, które maja do zaproponowania dla bezrobotnych - mówi Józef Bakuła, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu. Przyznaje, że to często pracodawcy szukają ludzi, a nie ci zatrudnienia. - Kłopot polega jednak na tym, by dopasować wymagania pierwszych i kwalifikacje drugich. A z tym bywa różnie, bo przez ostatnie lata kształciliśmy niestety tylko humanistów, bo najłatwiej zorganizować taką szkołę ogólnokształcącą. Natomiast zaniechaliśmy kształcenie zawodowe i teraz zbieramy tego efekty. Nie każdy magister może znaleźć pracę w biurze - zaznacza szef pośredniaka.
(k. woj.)