Wymuszone pożegnanie z lotniskiem
- Wszystkie powody wypowiedzenia są absurdalne, także ten wypowiedziany ustnie o "spiskowaniu” przeciwko prezydentowi Kosztowniakowi poprzez kontaktowanie się z posłem Markiem Wikińskim - uważa Skorupski, który w miejskiej spółce przygotowującej uruchomienie na Sadkowie cywilnego portu lotniczego pracował niemal od samego początku jej istnienia. - Zciągnął mnie do niej pan Ryszard Zębala, który zarządza dziś warszawskim Okęciem, potem pracowałem z prezesem Czesławem Jaroszem, wykładowcą Politechniki Krakowskiej. To są najlepsi ludzie w tej branży w Polsce - przypomina Skorupski.
Skorupskiego odwołał następca Jarosza na stanowisku szefa Portu Lotniczego Radom Tomasz Siwak Do spółki przyszedł jesienią ub. roku. Nie ma doświadczenia "lotniczego", jest licencjonowanym zarządcą nieruchomości, w latach 2007-2009 był dyrektorem oddziału terenowego Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie, a w lod 2009 do 2010 roku dyrektorem departamentu logistyki i administracji w jednym z banków.
Łukasz Skorupski przyznaje, że spodziewał się wypowiedzenia, bo wiele zdarzeń na to wskazywało, a atmosfera w spółce po odejściu prezesa Jarosza była napięta. - Miałem wrażenie, że prezes Siwak uraz do pana Jarosza "przelał" na mnie - mówi były pracownik spółki. Zaskoczyła go skandaliczna, jego zdaniem, forma tego wypowiedzenia. - Zarząd spółki usilnie namawiał mnie, używając nawet gróźb i szantażu, do rozwiązania umowy na zasadzie porozumienie stron - przekonuje Skorupski.
Łukasz Skorupski jest absolwentem zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim i prawa na UMCS w Lublinie, w SHG ukończył studia podyplomowe z zakresu zarządzania i finansowania w sektorze transportu lotniczego, zna biegle angielski.
Zapewnia, że będzie bronić swojego dobrego imienia, nie wyklucza wniesienia sprawy do sądu pracy.
Prezes spółki Port Lotniczy Radom S.A. nie chciał komentować zwolnienia Skorupskiego.
Kiedy odlecimy?
Prezydent Andrzej Kosztowniak wielokrotnie zapowiadał, że "niebawem" odlecimy z cywilnego portu na Sadkowie. Dziś, do realizacji tych zapowiedzi brakuje przede wszystkim inwestora (a więc prościej - pieniędzy), bo spółka dysponuje już gruntami do uruchomienia lotniska (a także tzw. materplanem) i jeśli tego nie zrobi w ciągu najbliższych dwóch lat, ziemię będzie musiała oddać Skarbowi Państwa. Spółka nie ogłosiła jednak - co także obiecywał prezydent - otwartego konkursu i jednocześnie przetargu na firmę zewnętrzną, która zajmie się szukaniem inwestora.
Bożena Dobrzyńska