XI Radomskie Dyktando. Jak się pisze tytuły książek i wyrazy z przedrostkiem „mini”?

25 września 2016

89 osób – mieszkańców Radomia i powiatu radomskiego – pisało tegoroczne, XI już dyktando organizowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną. Tekst przygotowany jak zawsze przez prof. Andrzeja Markowskiego zawierał sporo ortograficznych pułapek.

 
Laureaci tegorocznego dyktanda (fot. MBP Radom)

Laureaci tegorocznego dyktanda (fot. MBP Radom)

  Większość dotyczyła pisowni tytułów książek i nazw czasopism, ale także form z przedrostkiem "mini". Sam tekst również traktował o książkach, a jego "akcja" działa się w... Miejskiej Bibliotece Publicznej. Najlepiej dyktando napisał i pierwszą nagrodę otrzymał Sebastian Mirecki, drugie miejsce zajęła Elżbieta Pijanowska, a trzecie Magdalena Słowińska. Jury przyznało również trzy wyróżnienia dla: Marka Ziółkowskiego, Anny Krawczyk i Konrada Klepaczewskiego. Sprawdź, jak ty napisałbyś radomskie dyktando. Tekst dyktanda Niezmarnowane popołudnie - Skąd by zaczerpnąć jak najwięcej informacji o współczesnym życiu społeczno-kulturalnym? - zastanawiała się hoża licealistka z V Liceum Ogólnokształcącego im. Romualda Traugutta, niemogąca sobie poradzić z tematem minireferatu na przedmiot „Wiedza o społeczeństwie”. - Idźże do biblioteki miejskiej – poradził jej superprzyjaciel z liceum językowego, jest w tej willi Kulczyckiego, na Piłsudskiego pod 12. Na pewno znajdziesz tam najróżnorodniejsze źródła: opasłe woluminy, ale i periodyki, broszury i miniinformatory. Po południu, o wpół do czwartej, licealistka była już na miejscu. Spomiędzy półek wychynęła z nagła jakaś wysoka dama, jak się wkrótce okazało arcymiła pani dyrektor biblioteki. Ściszonym głosem przedstawiła pokrótce zasady korzystania ze zbiorów. Wskazała dział czasopism, segment z książkami i odwiedzany z rzadka kącik cymeliów. Licealistka rozpoczęła kwerendę od periodyków. Przejrzała „Państwo i Prawo”, „Wiedzę i Życie”, „Listy z Teatru” i, sądząc z wyglądu, nieczęsto zapewne czytywane numery „Literatury na Świecie”. Poszperała też co nieco w wydawnictwach z serii „A To Polska Właśnie”. Czym by tu się jeszcze zainteresować, pomyślała, kiedy materiałów do referatu miała już co niemiara, a zostało jej trochę czasu do spektaklu „Bobok” w Teatrze im. Jana Kochanowskiego. Więc by go nie zmitrężyć, stanęła nieco w skos,  naprzeciw półki z książkami. Rzuciła tylko okiem na beletrystykę. No cóż, „Ziemia obiecana”, „Noce i dnie”, „W pustyni i w puszczy”, „Quo vadis”, a zwłaszcza „Łysek z pokładu Idy”, to niefascynujące lektury dla siedemnastoipółletniego dziewczęcia. Za to takie pozycje, jak „Polski ubiór do 1864 roku” czy – z innej dziedziny – „Psychologia kliniczna”, wzbudziły zainteresowanie. Zaintrygowało ją nie najnowsze już wprawdzie opracowanie „Składnia polskiej rozmowy telefonicznej” z arcyciekawymi przykładami takiej konwersacji.  Przejrzała też „Słownik wyrazów zapomnianych” i „Słownik etymologiczny języka polskiego”, a na koniec zajrzała do najnowszego słownika ortograficznego, by sprawdzić, jak się pisze przymiotnik  „społeczno-kulturalny”. I syta wrażeń wyszła z  Biblioteki Publicznej Miejskiej w Radomiu na ocienioną ulicę Józefa Piłsudskiego.
Tags