Z aparatem w Bieszczadach

6 lutego 2013
- To bardzo ciekawa wystawa debiutantów. Odkryli dla nas Bieszczady, żywe Bieszczady – mówiono podczas wernisażu. Do Miejskiej Biblioteki Publicznej przyszły tłumy, by zobaczyć fotografie Dariusza Wilka, Roberta Sumińskiego i Roberta Małka.


Autorzy sami odsłaniali prace Wernisaż zbiorowej ekspozycji Radomskiego Towarzystwa Fotograficznego zatytułowanej „To właśnie są nasze Bieszczady” odbył się w Małej Galerii MBP. – Bieszczady to wyjątkowo egzotyczny skrawek Polski, interesuje wszystkich fotografujących. Piękne krajobrazy, dzika przyroda, urzekające miejsca. Jeździmy tam, bo jest co fotografować. Wystawa jest debiutem autorskim kilku osób, którzy ośmielili się pokazać swoje prace – mówi Barbara Polakowska, wiceprezes RTF.

2 Zdjęcia - efekt kilkuletnich wyjazdów w góry, początkowo zakryte czarnym płótnem, odsłonili autorzy. - Lubimy góry, Bieszczady w szczególności. Dzięki tym fotografiom troszeczkę przybliżymy piękne miejsca. Ale Bieszczady to też fantastyczni ludzie, zapomniane stare cmentarze. To także tzw. bieszczadzkie potwory, czyli stare maszyny, 50-, 60-letnie, które pracują w lasach przy wyrębie drzewa. Bieszczady to też cerkwie, które również pokazujemy na fotografiach – tłumaczy Robert Małek, autor części zdjęć. W grze świateł i kolorów pokazuje zakątki, które nie są odwiedzane na co dzień przez turystów. – Cerkwie to najbardziej widoczne pozostałości po ludziach, którzy tam mieszkali, a obecnie w większości przypadków nie ma po nich śladu. Są to niejednokrotnie miejsca zapomniane, które można rozpoznac np. po jednym nagrobku – i to też nie wiadomo czyim. Po prostu stoi nagrobek, a obok gdzieniegdzie fundamenty cerkiewek – i tyle – opowiada Dariusz Wilk, współautor.

 

 

Efekty wypraw w Bieszczady radomskich fotografików można oglądać w Małej Galerii RTF na korytarzu pierwszego piętra MBP przy ul. Piłsudskiego 12 do końca lutego. 

 

(raa)