Zamiast przecinania wstęg, jeszcze większe korki

1 października 2010
Miało być tak pięknie, a jeździmy jak zwykle. Pod nosami klnąc, stojąc w korkach, tracąc czas i spalając dodatkowe złotówki. Władza nie otworzyła remontowanych ulic, a twardo zapowiadała, że z końcem września będzie na potęgę przecinać szarfy.

Kozienicka czeka, my także Czekaliśmy na ulicę Kozienicką, Dębową, Słowackiego, 1905 Roku, Limanowskiego na Borkach. Poczekamy kolejne dni, a dokładniej tygodnie. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji (o czym pisaliśmy ) zapowiadał koniec prac na koniec września. Mamy pierwszy dzień października i stoimy w jeszcze większych korkach, bo zamknięto kilkanaście metrów w samym centrum (ul Kelles – Krauza).

left- Remonty ulic: Kozienickiej, Dębowej, Słowackiego,  jeżeli będą sprzyjające warunki atmosferyczne drogowcy są w stanie zakończyć do 15 października – opowiada rzecznik MZDiK Bartosz Rutkowski. Rzecznik tłumaczy. - Panujące w tej chwili  warunki atmosferyczne uniemożliwiają ułożenie warstw bitumicznych asfaltu. Jak zapewnia, mieszkańcy mogą być spokojni, ponieważ parking na Dębowej na pewno będzie do dyspozycji osób przyjezdnych odwiedzających groby bliskich 1  listopada.

left W przyszły tygodniu - zdaniem rzecznika - do ruchu zostanie dopuszczona ulica Tytoniowa, Obrońców, oraz  fragment ulicy 1905 Roku. - Jeżeli chodzi o wiadukt, wykonawca złożył pisemną prośbę zakończenia prac na ... 27 maja 2011 roku, ale MZDiK kategorycznie nie zgadza się z takim terminem przedłużenia prac. - W związku z tym w żadnym przypadku nie doszło do podpisania aneksu przedłużającego zakończenie prac. Od dziś naliczane są kary – mówi Rutkowski.

(raa)

Buuuhahhahahhahha!!! Jaka szkoda, co za niefart... nie „nadejszła wiekopomna chwila”. W redakcji nie raz tłumaczymy sobie, jak dojechać gdziekolwiek w mieście by być na czas. Gdy usłyszałem, że chcą otworzyć kilka remontowanych ulic z końcem września – złapałem się za głowę. Stan i postępy widzimy codziennie, więc zadawałem sobie pytania: Czy „oni” liczą na cud? Czy „oni” zdają sobie sprawę co mówią? A może wiedzą coś czego ja nie wiem? A może... o zgrozo powariowali, gadając takie farmazony i faszerując nas oficjalnymi optymistycznymi komunikatami? Znam niektóre odpowiedzi. Nie powariowali, bo zarabiać chcą więcej o czym ostatnio opowiadał dyr. Bacciarelli z MZDiK. Być może liczą na cud, ale tej kwestii wolę nie rozwijać solidaryzując się z przekleństwami kierowców stojących w korkach. W kwestii wiedzy, zaiste spece od budowy naszych dróg z prezydentem na czele muszą wiedzieć coś więcej od nas kręcących kółkiem. Nam wystarczy jeden rzut okiem, by buchnąć śmiechem w kwestii optymistycznych terminów.

Panie prezydencie, pan wybaczy ale wolę słuchać inżynierów, którzy wiedzą jak i ile wiąże beton. Z jednej strony to nawet pocieszające. Daje nadzieję, że po zimie nowe dukty nie będą do remontu, bo się komuś śpieszyło z szarfą przed wyborami. Reasumując: my wiemy swoje, „oni” swoje. Oni dają oficjalne informacje, my czyścimy monitory komputerów, ponieważ wybuchamy gromkim śmiechem. Jest także chwila zadumy... jak długo tak będzie? Ile ta choroba jeszcze potrwa? Gdzie jest lekarstwo? Żyjemy i jeździmy w czasach, gdzie na proszkach można zdobyć wysokie poparcie. To mnie przeraża. Pozostanę więc przy uśmiechu. Przy okazji, dziś mamy Światowy Dzień Uśmiechu, dziękuję więc budowniczym włodarzom za wkład w to święto.

Bartek Olszewski (RAA)