Żywność dla ubogich ostatni raz?
PEAD (Programme Europeen d'Aide aux plus Demunis - Europejski Program Pomocy żywnościowej) w naszym regionie realizuje Radomski Bank Żywności i Caritas. To te organizacje rozdają żywność (w współpracy z innymi organizacjami), której zakup finansowany jest z europejskiego programu PEAD od 2004 roku. - Przez wszystkie te lata mogliśmy ocierać łzy osobom potrzebującym, przekazując pełnowartościowe produkty spożywcze. Mamy obecnie w Radomiu najwyższe udziały w ogólnej puli przydzielonej na nasz kraj. Ok. 80 proc., co daje ponad 20 t dla mieszkańców Radomia i okolic - mówi dyrektorRBŻ Krzysztof Sokołowski. - W br. produkty trafią do ok. 20 tys. osób, których sytuacja finansowa jest tragiczna.
PEAD przeznacza 500 mln euro na działalność w 19 krajach europejskich. Do Polski trafi blisko 77 mln euro, w Radomiu korzysta z pomocy aż 12 organizacji charytatywnych, pomoc ta warta jest 7 mln zł. - To bardzo dobra współpraca. Za pieniądze unijne kupujemy 16 asortymentów produktów w sześciu grupach towarowych. W tym roku nie ma masła. Mamy za to sery, mleko, mąkę, makaron, ryż, płatki, herbatniki, groszek, dżem, koncentrat pomidorowy, cukier, mielonkę, olej, klopsiki - wylicza dyrektor Sokołowski.
Produkty trafiają do podopiecznych organizacji charytatywnych, którzy spełniają określone kryterium dochodowe. Program jest adresowany do najuboższych mieszkańców Unii Europejskiej. - Od lat mamy kontakt z takimi ludźmi. Przychodzą do Caritas, do banku żywności - podkreśla dyrektor. Jak dodaje, wsparcie może uzyskać osoba samotnie gospodarująca za 813 zł netto. Natomiast dla osoby w rodzinie, dochód nie powinien przekraczać 684 zł netto. To około 60 kg żywności na osobę. - Dziś mamy zapisanych ok 3 tys. osób, które przychodzą po żywność do Caritasu na ul. Kościelną 5 i korzystają z dystrybucji indywidualnej - dodaje ks. Grzegorz Wójcik, dyrektor Caritasu.
Ale to ostatni rok realizacji europejskiego programu. - Wiem, że jest opracowywany kolejny. Oczekujemy, że będzie w takim samym wymiarze - wyraża nadzieje dyr. Sokołowski Uważa, że jeśli się tak nie stanie, powstanie olbrzymi problem. Ludzie potrzebują tej pomocy - mówi Krzysztof Sokołowski.
(raa)