Reklama

15 lat Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Przemoc zmienia formy

1 lutego 2016

– Zmieniły się formy przemocy. Fizyczna już nie dominuje. Ekonomiczna przejawia się w ten sposób, że sprawca wykorzystuje zależność ofiary od siebie. Czasami w bardzo drastyczny sposób, zamykając lodówkę na kłódkę – mówi w rozmowie z naszym portalem Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu.

 
Włodzimierz Wolski

Włodzimierz Wolski

  - Boi się pan? Nie. To znaczy, boję się żony, pana Boga. A żony najbardziej. -Ale ostatnio wydarzyło się sporo takich rzeczy, po których można by się zacząć bać... Pod moim adresem wielokrotnie padały różne groźby. Ale tylko dwa razy w ciągu 15 lat istnienia ośrodka, składałem zawiadomienia do prokuratury o tzw. groźby karalne. Wtedy jednak bardziej bałem się o swoją rodzinę niż o siebie. Ja już miałem przebijane opony w samochodzie, miałem wybite szyby, napisy. Byłem wielokrotnie nagrywany. Teraz natomiast jestem atakowany w internecie; nawet mi stronę specjalną założono na Facebooku, a która nazywa się "Włodzimierz Wolski (postać fikcyjna), gówno widziałeś i gówno wiesz"... Ale na mnie to w ogóle nie działa (śmiech). Moja praca wiąże się z pewnym ryzykiem, bo chcąc pomóc ofierze przemocy, trzeba podjąć pewne działania prawne, żeby opanować sprawcę. Czasami jest to zawiadomienie do prokuratury, czasami jest to pismo wnioskujące o przyspieszenie pewnych spraw, czy o zastosowanie określonego środka, czy zabezpieczenie kobiety tutaj, w ośrodku. Nie da się inaczej. - Ale skala tych gróźb, jest coraz większa i bardziej intensywna. Bo choćby ten hejt w internecie.... ostatnio sprawa związana z porwaniem Fabianka. Na początku mnie to bardzo denerwowało. Przezywałem, całe noce nie spałem. Bo myślałem tak: przychodzą ludzie, ty się angażujesz, chcesz im pomóc, słuchasz stron. A oni cię bezczelnie nagrywają na przykład przy użyciu ukrytego sprzętu; choć ja raczej ważę słowa. Potem z tymi zmontowanymi nagraniami lecą do prokuratury, że im groziłeś. Metody postępowania ludzi w ostrych konfliktach są nieprzewidywalne. Powiem tak: życie nauczyło mnie tego, że ten kto chce zrobić krzywdę, to o tym nie mówi, tylko tę krzywdę robi. Dlatego nie boję się tych wszystkich, co straszą, co mi grożą, co wypisują na mój temat paszkwile w internecie. - Czyli przyzna pan, że nazwanie przez pana stowarzyszenia Dzielny Tata, stojącym za porwaniem Fabiana, prowokuje takie zachowania? Jak powiedział klasyk, nie można nazwać szamba perfumerią. Nie może być np. tak, że istnieje organizacja, która wydaje instrukcję, jak łamać w Polsce prawo, jak porywać dzieci. Ci ludzie działają pod płaszczykiem organizacji o nazwie "Dzielny Tata". Jeśli występuje brutalne porwanie dziecka i w tym porwaniu bezpośrednio uczestniczą czterej członkowie tej organizacji, no więc jak ją nazwać? Jest to grupa o charakterze przestępczym i to zorganizowanej przestępczości. - Ale ona działa legalnie. Tak, bo mamy takie państwo. Mało tego, oni mają dobry system informatyczny, oni potrafią dokonywać cyberataków. I boleję nad tym, że w naszym państwie coś takiego jest możliwe. W każdym innym byłoby to nie do pomyślenia, żeby organizacja działająca non profit namawiała do łamania prawa. I ona sama łamie to prawo. Duża część członków spośród tej organizacji ma zarzuty prokuratorskie z reguły związane z przemocą. Ta organizacja korzystając z prawa do informacji publicznej potrafi wysłać kilkadziesiąt zapytań i potrafi zdezorganizować jej pracę. My na szczęście jako jednostka niepubliczna - gdy ośrodek stał się obiektem ataków - odpowiadamy tylko na te pytania, na które mamy obowiązek udzielenia informacji. Dotyczą one środków publicznych, które mamy na działalność i ich wykorzystania. Ale oni idą dalej: domagają się np. nazwisk psychologów wydających opinie. No, niestety Krajowy Rejestr Sądowy rejestrujący te organizacje, nie kontroluje ich. Nie robią tego także samorządy, na terenie których działają. Ja się nie spotkałem z sytuacją, by organizacja, która ma wpis do KRS, została - na skutek działalności niezgodnej z prawem - z niego wykreślona. - Mam wrażenie, że trochę bagatelizuje pan te ataki na siebie ze strony Dzielnego Taty. Te cyberataki, to wysyłanie zapytań, są pikusiem w porównaniu z tym co się tu działo w roku 2001, 2002. Dwa razy mieliśmy sygnały o podłożeniu bomby, było strzelanie z wiatrówki, wybijanie szyb, odcinanie prądu. - A wszystko dlatego, że schronienie w ośrodku dostawały pokrzywdzone kobiety. Tak, te które były ofiarami przemocy. Sprawca traci wtedy kontakt z ofiarą i nie może jej już kontrolować, a ona przestaje się go bać. Ale to on, nie mając już wpływu na nią, zaczyna się bać i reaguje agresją. I chcąc "wykurzyć" ją stąd, stosował takie metody. Co w dzisiejszych czasach jest nie do pomyślenia. - Co się zmieniło? W 2005 roku weszła ustawa o przeciwdziałaniu przemocy, znowelizowana w 2010. Więc jeśli chodzi o prawo, to mamy w Europie jedno z bardziej surowych. Obowiązuje przepis, że jeśli interweniująca policja stwierdzi, że ofiara przemocy czuje się zagrożona, że sprawca może ponownie dokonać ataku, to ma prawo zatrzymać sprawcę i w ciągu 24 godzin wystąpić do prokuratora o nakaz opuszczenia mieszkania. I to jest najbardziej skuteczna forma, ponieważ powoduje, że sprawca musi opuścić mieszkanie. Kiedy zapyta prokuratora, gdzie ma się podziać, ten wskazuje najbliższą noclegownię. A jeśli nie wykona tego nakazu, najpierw na trzy miesiące, to grozi mu sankcja do lat trzech. O następne trzy miesiące może przedłużyć sąd. Jest możliwa także eksmisja z powodu stosowania przemocy i nieprzestrzegania norm społecznych. Co ważne, na wydanie tego rozstrzygnięcia i wydanie postanowienia sąd ma miesiąc, nie rok albo dłużej, jak to było wcześniej. Zabezpieczenie prawne jest więc bardzo mocne, ale na początku to prawo nie było dobrze stosowane. Teraz, gdy jest lepsza edukacja, gdy dziennikarze głośno o tym mówią, jest znacznie lepiej. Powiem tak: ja zawsze marzyłem - gdy dziennikarz mnie pytał o czym marzę - aby był pusty hostel. I dzisiaj (w momencie, gdy rozmawiamy - przyp. autorka) - on jest pusty. Nie ma w nim żadnej kobiety. - Czy to znaczy, że problem zanika, czy tylko zmienia się charakter tej przemocy? Zmienia się charakter. Owszem przychodzą do nas kobiety na dobę, dwie, trzy, do czasu uruchomienia procedury. Teraz formy przemocy są nieco inne. Ponieważ ta fizyczna jest pod baczną obserwacją i policji, i prokuratorów, i mamy procedurę Niebieskiej Karty, za każde pobicie są duże konsekwencje, sprawcy zmienili metodę. Stosują przemoc psychiczną głównie, ale także ekonomiczną i cyberprzemoc. - Jakieś przykłady? Gdy "głowa" rodziny pracuje i utrzymuje ją, gdy ta rodzina często mieszka u jego rodziców albo w mieszkaniu, które stanowi jego wyłączną własność, kobieta jest ekonomicznie zależna od męża. Sprawca tę ekonomiczną zależność wykorzystuje. Czasami w bardzo drastyczny sposób; najdziwniejszy z jakim miałem do czynienia w ubiegłym roku, to zamknięcie lodówki na kłódkę. - Do tego należy też wydzielanie pieniędzy, stała kontrola zakupów. Mówienie, że wydaje się na niepotrzebne rzeczy? I grożenie, że nie dam nic, że będziesz pod mostem mieszkać. Taką przemoc trudno zdiagnozować, a co gorsze nie ma takiego określenia w ustawie. Ono ma dopiero wejść. Określeniem "przemoc ekonomiczna" operujemy więc potocznie, możemy dołączyć ją do psychicznej. W przepisach nie ma też definicji cyberprzemocy. W takich przypadkach stosuje się zapisy o stalkingu, ale i te postępowania toczą się bardzo długo, często są umarzane. Wprawdzie wiele się tu już zmienia, ale nadal najważniejszym dowodem w sprawach o przemoc dla organów ścigania jest  pobicie, a inne sytuacje są kompletnie marginalizowane. A przemoc psychiczna, ekonomiczna częściej boli bardziej. Bywa powodem zaburzeń psychicznych i prób samobójczych. I depresji, bo żyje się pod ciągłą presją. Natomiast u nas się utarło, że przemoc, to bicie. Sprawcy zmieniają jednak metody. I ja się ogromnie cieszę, że przemocy fizycznej jest coraz mniej, bo tych spraw w ośrodku było bardzo dużo. Nie ma już takich drastycznych przypadków jak uduszenie dziecka sznurówką, tresowanie rodziny przez ojca przy pomocy wyszkolonego rotweilera. Poza tym ludzie przychodzą z każdą rzeczą, nie ma bariery wstydu, kobieta potrafi przyznać, że trafiła na łobuza. Na szczęście młode osoby na początku swojego związku, kiedy nie mogą się dogadać z mężem czy partnerem, przychodzą do nas. Proszą o pomoc, potrafią wyrażać swoje emocje, nie boją się zeznawać. Jest jeszcze jeden ważny problem: każdy powiat powinien zapewnić pomoc swoim podopiecznym w ośrodku interwencji kryzysowej, jeśli jest taka potrzeba. Niestety w gminach dawnego województwa radomskiego nie ma takiej placówki. I właśnie to mi spędza sen z powiek, że tamtejsi mieszkańcy po godzinie 16, kiedy kończą pracę GOPS-y, nie mogą liczyć na pomoc. Tam, jeśli po 16 zdarzy się nieszczęście, zostanie pobita kobieta lub wygoniona z domu, to jest dramat. W tych miejscowościach nie ma nawet żadnych punktów informacyjnych, konsultacyjnych. A przecież te gminy, te powiaty mają obowiązek udzielić wsparcia - prowadzenia całodobowej pomocy. Dobrze, że przynajmniej teraz można skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej. Ale nikt nie daje schronienia pokrzywdzonej kobiecie, nie udziela wsparcia psychologicznego. To jest nadal biała plama. Kompletnie biała plama. Rozmawiała Bożena Dobrzyńska    
Tags