Anima Urbis. Ducha miasta radomianie szukali w sądach i prokuraturze

18 czerwca 2017

„Temida ante portas” – takie hasło przyświecało tegorocznej Anima Urbis. Radomianie poszukiwali bowiem Ducha Miasta w sądzie przy Piłsudskiego i sąsiednim budynku USC, gdzie w latach powojennych mieściła się katownia UB, w prokuraturze przy Malczewskiego i nowo budowanym „pałacu sprawiedliwości” przy Warszawskiej.

   
_DSC5990

Rekonstrukcję rozprawy w wykonaniu aktorów Teatru Poszukiwań z Resursy oglądało bardzo wielu radomian

  Cykliczne wydarzenie organizowane przez Resursę zgromadziło setki radomian łaknących zobaczenia miejsc na co dzień raczej niedostępnych zwykłemu śmiertelnikowi, chyba że ma on na pieńku z prawem. W gmachu Sadu Okręgowego uczestników nocnej wyprawy po mieście przywitali: prezes SO sędzia Stanisław Jaźwiński i rzeczniczka Joanna Kęsik-Kaczmarek. Rzeczniczka SO przypomniała, ze sam budynek sądu jest obiektem zabytkowym (styl neorenesansowy); został wzniesiony w 1894 roku przez Włodzimierza Kulczyckiego, właściciela sąsiedniej willi przy ul. Piłsudskiego 12 (mieści się tu obecnie Miejska Biblioteka Publiczna). W 1896 roku obiekt zakupił Sąd Okręgowy, który zajmował gmach do 1918 roku. W latach 1918 – 1939 budynek był własnością Radomskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. W okresie II wojny światowej w gmachu ulokowano polską prokuraturę apelacyjną. Od 1945 budynek pozostaje siedzibą Sądu Okręgowego. Sędzia Kęsik-Kaczmarek zaprowadziła poszukujących ducha sprawiedliwości m.in. do archiwum sądu, pomieszczeń za kratami, gdzie oczekują na rozprawy oskarżeni, a także do sali rozpraw, gdzie Temida rozprawia się ze szczególnie niebezpiecznymi podsądnymi - od pozostałych uczestników sprawy oddziela ich kuloodporna szyba. A potem w największej sali w gmachu przy licznej obecności zaciekawionego tłumu odbyła się ostatnia rozprawa przeciwko Wacławowi Skowronowi oskarżonemu o podwójne morderstwo na małżeństwie Pobratymów, które miało miejsce w Radomiu w  1925 roku. Doprowadzony przed wysoki sąd z aresztu oskarżony przekonywał, że niczego złego nie zrobił, a na miejscu tragedii znalazł się zupełnie przypadkowo: poszedł do mieszkania małżeństwa ze znajomym, Marianem Grabowskim, który miał naprawić u nich piec. To właśnie on wyciągnął broń, z której strzelił do Józefa Pobratyma. - Rewolwer upadł, ja go podniosłem i on wystrzelił, nie wiem, gdzie kula poleciała - opowiadał roztrzęsiony Skowron. Postrzelona Liliana Pobratymowa zmarła na drugi dzień w szpitalu, zdążyła jeszcze napisać list, w którym cała winę wzięła na siebie. Okazało się, że to zakończyła tragicznie życie przez zazdrosnego kochanka, Mariana Grabowskiego. Prawdziwy popis przed sądem dała sąsiadka Pobratymów, śpiewaczka, która została powołana na świadka. Kilkakrotnie sąd przywoływał ją do porządku, gdy opowiadała, że nie może nocą spać, miewa omamy senne i uwielbia zapach jaśminu. - Jestem romantyczką - tłumaczyła się. Ostatecznie sąd podzielił argumenty obrony, że Wacław Skowron nie jest winien śmierci małżeństwa Pobratymów, skazał go jednak na 2 lata i pół roku więzienia za "bezpodstawne posiadanie broni palnej i użycie jej bez konieczności obrony własnej". Trasa tegorocznej Animy Urbis wiodła dalej przed Pałac Ślubów, gdzie po II wojnie światowej znajdowało się więzienie UB. Tutaj o epizodzie z 1945 roku - rozbrojeniu oficerów NKWD - opowiadał historyk Przemysław Bednarczyk, a uczestnicy miejskiej wyprawy obejrzeli rekonstrukcje tego zdarzenia. Bardziej rozrywkowo było na dziedzińcu Prokuratury Okręgowej przy ul. Malczewskiego i resursy, gdzie odbyły sie koncerty, pokazy multimedialne, pokaz sprawności międzywojennej policji w wykonaniu grupy rekonstrukcyjnej, konkursu. Finał Animy Urbis odbył się przed nowo budowanymi gmachami"pałacu sprawiedliwości. Tu jesienią przeprowadzi się Sąd Rejonowy i część wydziałów Sądu Okręgowego z ul. Piłsudskiego. Bożena Dobrzyńska Więcej zdjęć w Galerii
Tags