Anna Karenina to współczesna bohaterka

25 września 2013
Rozmowa Grigorijem Lifanovem, reżyserem spektaklu "Anna Karenina" w Teatrze Powszechnym.

 

Grigorij Lifanov- Kiedy pan pierwszy raz przeczytał Annę Kareninę?
Moja droga do Tołstoja była dość skomplikowana. Kiedy w szkole wymuszano na nas czytanie "Wojny i pokoju", to była dla nas jakaś katorga.I  na długo zniechęcili nas do czytania Tołstoja. Tym bardziej, że pani od literatury była kobietą bardzo wymagającą i twardą."Wojne i pokój" przeczytałem więc już po "Annie Kareninie", gdy byłem już dorosłym człowiekiem, przed 30. rokiem życia. "Anna Karenina" stała długo na mojej półce, a potem przeczytałem ją w trzy wieczory, bo nie mogłem się od niej oderwać. I to samo było potem z "Wojna i pokojem". Każdy ma swój wiek do przeczytania określonych tytułów. Chciałbym, aby nasz spektakl był takim zwrotnym momentem, kiedy ludzie sięgną po książkę.

- Spektakl w pana reżyserii dyrektor teatru zapowiadał jako wielkie widowisko...
Najważniejsze dla mnie jest zachowanie w tym spektaklu samego Tołstoja, autora, dlatego będę się starał pokazać na scenie jak najwięcej z samego pisarza. Bardzo bym chciał, by rzeczywiście było to przedstawienie z wielkim rozmachem, tym bardziej, że pracuję z grupą bardzo dobrych, profesjonalnych aktorów, którzy bardzo lubią swój zawód. Na scenie zobaczymy bardzo wiele osób, piękną scenografię i wyraziste kostiumy, które w pełni oddają epokę powieści.

- Co sprawiło panu najwięcej trudności podczas przygotowań do wystawienia spektaklu?
Najtrudniejsze jest adaptacja powieści, jej przeniesienie do teatru. Dlatego, mimo że pracujemy już dość długo i jesteśmy prawie na finiszu wprowadzamy zmiany, dopracowujemy konstrukcję dramaturgiczną, ponieważ wiele rzeczy jest w książce, a my jeszcze tego nie mamy. Najważniejszym wątkiem jest oczywiście trójkąt miłosny Anna - Karenin - Wroński, ale jest też wątek Lewina i Kiki - również piękna i skomplikowana miłość, którą chcemy pokazać; w książce jest też dokładnie przedstawiona historia Stiepana i Doli - ja też chcemy zaprezentować.

- Na ile historia Anny Kareniny może być aktualna dzisiaj?
Postać Anny Kareniny jest bardzo współczesna, a temat miłości nigdy nie będzie niewspółczesny. Jest jeszcze bardziej aktualny dzisiaj, kiedy nie słuchamy się wzajemnie i obrażamy bliskie osoby. Często postępujemy tak nie patrząc, jak to jest bolesne  dla drugiej osoby i taki finał, jak w przypadku Anny Kareniny, bardzo często się zdarza. A wszystko wynika z braku miłości.

- To juz druga inscenizacja, której pan się podjął na radomskiej scenie. Zrobił pan już tutaj "Zbrodnię i karę". Jeśli miałby pan porównać prace nad "Zbrodnią" i "Anną" to...   
Problemy są podobne, ale jest też trochę różnic. W "Zbrodni i karze" wątek jest jeden i zrozumiały - bohater ma dylemat, czy popełnić zbrodnię, czy jej nie popełnić. Ma jakąś teorię, którą sobie tłumaczy , te swoje decyzje. Jest to o wiele łatwiejsze mimo tego, że jest to naprawdę trudny wątek Przedstawienia. Ale kiedy mówimy o miłości, jest to na tyle duże pole do popisu , że powstają zupełnie inne problemy.

- Widz zna historię Anny Kareniny jeśli nie z książki, to z ekranizacji, choćby ostatniej amerykańskiej produkcji. Czy miały one wpływ na pana inscenizację?
Oczywiście wszystkie filmy obejrzałem. Bardzo podobała mi się ostatnia, amerykańska. Może dlatego, że jest bardzo teatralna, a scenariusz napisał znakomity dramaturg. Oczywiście środki, które my wykorzystujemy, środki teatralne są zupełnie inne. Będziemy starać się znaleźć jakieś swoje sposoby, by wywołać jak największe emocje u widza. Obrazowo, to co oglądamy w kinie jest piękne, ale to co my możemy przeciwstawić kinematografii jest żywy człowiek, żywe emocje. Co nie znaczy, że nie chcemy pokazać pięknych obrazów.

- Rozumie pan wybory Anny Kareniny?
Bardzo dobrze tłumaczę sobie jej zachowania. Być może z punktu widzenia religii jest niewłaściwe. Wydaje mi się, że kiedy w człowieku są silne emocje, kiedy pojawia się miłość, on ma prawa do tej miłości. Nie wiem w jakim stopniu byłby to przykład dla społeczeństwa. Z mojego punktu widzenia - reżysera - żadnego z bohaterów nie potępiam.

- Jak pokazać na scenie emocje targające bohaterami: pożądanie, poczucie winy, wyrzuty sumienia? Jak pokazać psychologiczne motywy zachowania bohaterów?
To bardzo duże i skomplikowane zadanie dla aktorów. Radzą sobie w bardzo różny sposób. W dzisiejszych czasach nie jest przyjęte okazywać publicznie swoje uczucia. Ale ja jestem bardzo zadowolony z radomskich aktorów i liczę, że te emocje i psychologiczne obrazy są w stanie wywołać u widza. Myślę, że poradzą sobie.

- Czy Anna Karenina urodziła się w złych czasach? Gdyby żyła dziś, jej historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej.
Myślę, że w dzisiejszych czasach jest bardzo dużo samobójstw. Anna Karenina została wstawiona w taka ramkę, w którą i dziś każdy człowiek, czy to mężczyzna czy kobieta, może wpaść. Znamy bardzo wiele takich przykładów, że bliscy po prostu nie rozumieją. W tej chwili społeczeństwo jest bardzo agresywne - w spektaklu staramy się pokazać, że wtedy było jeszcze bardziej agresywne i jak to wpływało na decyzje człowieka.

- Ale może dziś spotkałaby się z większą tolerancją, a społeczeństwo wobec niej byłoby mniej opresyjne?
Nie jestem pewien. Wtedy w społeczeństwie była wyższa sfera, obowiązywały normy i maniery. Dziś ludzie są zagubieni, nie obowiązują żadne normy, nie ma żadnych tajemnic - mogę zrobić wszystko, co chcę. I ludzie przestają chronić jeden drugiego. Znikają także wszystkie tajemnice pomiędzy kobietą a mężczyzną. Wydaje mi się, że ludzie teraz stali się bardziej obojętni, a miłość - to święte uczucie - po prostu zanika. A człowiek ma potrzebę. Jeśli tego nie ma, zaczynają się problemy. Jeden człowiek kocha, a drugi może go wyśmiać, znęcać się nad nim i nie ma szacunku dla tego uczucia. Nie jakieś wyższe sfery, społeczeństwo globalne odrzuca wysokie uczucia.

 

Rozmawiała Bożena Dobrzyńska

 

Premiera w piątek, 27 bm. o godz. 19.