Premiera: Dulski nie jest pantoflarzem!

17 maja 2012
W sobotę (19 bm.) o godz. 19 w Teatrze Powszechnym ostatnia premiera tego sezonu. Zobaczymy "Moralność Pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Rozmawiamy z reżyserem Bogusławem Semotiukiem.

 

 

Bogusław Semiotiuk - Powiem szczerze:  wybór tego dramatu do realizacji jest trochę zaskakujący. Wszyscy przecież go doskonale znamy, albo powinniśmy znać. Czy pana zdaniem jest dziś jeszcze na tyle nośny, aktualny, że może być atrakcyjny dla widza?

.... (śmiech) Już parę takich pytań miałem: czy ten tekst jest aktualny. Jeśli ktoś go przeczytał i zna, to nie powinien tak pytać...

.... (śmiech) no tak...
Jest i zawsze będzie, bo problem międzyludzki: różnicy pokoleń, konfliktu jest odwieczny. Także zakłamania, buntu przeciwko zastanemu porządkowi, z którym się młodość nie zgadza - przywołuję tu częstokroć bunt w "Tangu" Mrożka. Poza tym jako klasyka nigdy się nie starzeje. dobrze napisana sztuka wchodzi w kanon klasyki i zawsze będzie odnawiana. Może w innych kostiumach, może z innym temperamentem, z innym tempem. Ja też robię  swoje skróty, ale nie poprawiałem autorki.

Ale jednak głównym adresatem spektaklu jest młode pokolenie?
Nie nie, nie. Nie tylko. Oczywiście w lustrze, które jakby przystawiam i obracam w stronę widza, może przejrzeć się każdy. I ci, którzy ten świat stroją młodzieży i ci, którzy się przeciwko buntują przeciwko zastanemu porządkowi, z którym się nie chcą zgodzić.

- Tekstu pan nie zmienia...
... ale robię skróty. Stawiam swoje znaki interpunkcyjne, swoje oddechy, swoje intencje. Autor stawiał swoje przecinki przed laty po to, by nam przekazać swoje myśli, napięcia. A my to czytamy teraz i często stawiamy swoje interpretacje.

-  A skoro tekst pozostaje ten sam, to czy pojawią się jakieś inne elementy przenoszące nas w bardziej współczesne realia?
Poprzez skreślenia, poprzez takie jakby usprawnienia, przystosowane do akcji dzisiejszego, zagonionego świata parę scen pominąłem, które nie posuwają tak akcji do przodu jak w moim myśleniu.  Chodzi tu też o szczegóły, realia krakowskie, że kopiec. Tak, by tego nie zabierać od realiów radomskich. Dziś możemy opowiedzieć o tym, co się dzieje tu i teraz w Radomiu.

- Widz po obejrzeniu spektaklu będzie się pytał sam siebie, ile jest w nim dulszczyzny?

Tego pragnę. Do tego dążę, by każdy się zastanowił i jakby się przejrzał i swój rachunek sumienia zrobił.

- Jednym słowem: jesteśmy hipokrytami, dostosowujemy się do ogólnie panujących reguł, choć w środku się buntujemy? Tak jest?

To niech już każdy sobie odpowie. Ja jestem od zadawania pytań, nie dawania recept.

- Ale chciałby pan poprzez ten spektakl jakąś ideę przekazać?

To wszystko co zawarła Zapolska w swojej tragifarsie kołtuńskiej, to tam jest. Tylko jeden dostrzeże belkę, a drugi źdźbło w cudzym lub swoim oku. I na ile tego zakłamania wśród nas jest i na ile się do tego przyznamy, albo się i nie przyznamy, zależy od nas. Może bardziej wrażliwy widz zastanowi się: czy coś z tej dulszczyzny we mnie siedzi?

Mimo wszystko: okoliczności mamy dziś już inne: nie ma mezaliansów, małżeństw zawieranych tylko dlatego że dziecko jest w drodze...
Jednak w odbiorze społecznym nie dzieje się wszystko po kolei: miłość, potem ślub, a potem dziecko. Gdzieś ciągle to jest jakby taki kołek w szprychy życia, którego dulszczyzna po porostu nie akceptuje.

Młodych ludzi trudno zagonić do lektury, nie mówiąc już o teatrze.  Co może ich sprowadzić na "Moralność..."?
Ciekawość. Jak to jest znaleźć się w sytuacji ekstremalnej. To co z Jankiem Machulskim nazywaliśmy "ażtunaglami". Że sobie żyjemy, żyjemy, aż tu nagle... łup ciąża. To nas przebudowuje, Musisz wtedy zupełnie zmienić swój świat, czy to akceptujesz czy nie. Wywraca się cała kolej tego co sobie założyłeś. Można w teatrze wyreżyserować wszystko, ale życia się nie wyreżyseruje. Bo to życie czasem tak zaskakuje, że ten "ażtunagiel" wskakuje w najmniej oczekiwanym momencie, niespodziewanym i jest wtedy szok. I ja niektóre sceny tak stawiam, że ktoś może się zdziwić, że Dulska tak się może zachować.

- A Dulski? U Zapolskiej ma niewiele do powiedzenia, bodaj jedno zdanie...

Tak, ale wymyśliłem mu takie działanie, ze ta postać jest bogatsza, pełniejsza..

- Czyżby nie był już tylko pantoflarzem?

To trzeba zobaczyć. Zapraszam. Nie, nie jest już tylko pantoflarzem... (śmiech).

 

Rozmawiała: Bożena Dobrzyńska

 

W roli Anieli Dulskiej Izabela Brejtkop. W postać Felicjana Dulskiego wciela się Jarosław Rabenda. Ponadto zobaczymy: Paulinę Dziubę (Hesia), Marię Gudejko (Mela), Wiktora Korzeniowskiego (Zbyszko), Karolinę Łękawę (Hanka), Joannę Jędrejek (Juliasiewiczowa), Iwonę Pieniążek (Tadrachowa) i Danutę Dolecką (Lokatorka).