Wybory 2015. Dlaczego stratuje z Radomia? Dorn napisał książeczkę

12 października 2015

„Sądzę, że ktoś z Radomskim Czerwcem związany, chociażby przez pięty, a jednocześnie znany i aktywnie uczestniczący w życiu publicznym może się Radomiowi po prostu przydać” – tłumaczy w swojej książeczce wyborczej Ludwik Dorn. Kandydat PO do Sejmu napisał ją zamiast wydawać pieniądze na plakaty i billboardy.

  130915po04     " To coś w rodzaju dłuższego eseju, w której odpowiadam na pytania: dlaczego warto głosować na Platformę Obywatelską, z której listy kandyduję; dlaczego ja zdecydowałem się kandydować z list PO, i co mogę zaoferować wyborcom w okręgu radomskim, jeśli dzięki ich głosom zostanę posłem. Będzie ona dystrybuowana w formie papierowej i elektronicznej" - napisał Dorn w mailu do redakcji. I załączył swoją książeczkę.   Co  mają pięty do pozycji Radomia Przeczytaliśmy credo wyborcze Ludwika Dorna. Autor pisze m.in. 0 swoich związkach z Radomiem, które swój początek miały w 1976 roku. "Byłem w pierwszej ekipie, która wyjechała na obserwację procesów radomskich robotników 16 września 1976 roku. Po rozprawie zgarnęła nas Służba Bezpieczeństwa. Wszystkich przesłuchiwano, ale z nieznanych mi powodów mnie szczególnie zawzięcie i nieco dotkliwie, mianowicie wspomagając się intensywnym podduszaniem (czego efektem były sińce na szyi) i okładaniem pięściami (czego efektem było pęknięte żebro). Żebro cokolwiek pobolewało, ale, gdy przyszły informacje o kolejnych procesach, znów zgłosiłem udział w ekipie obserwatorów, bo co tam żebro, kiedy Ojczyzna wzywa. Sytuacja się powtórzyła, ale nastąpiła pewna zmiana. Po rozprawie już niemal rutynowo zgarnęła nas bezpieka i przystąpiła do przesłuchań. Tym razem nikt mnie nie podduszał i żeber nie łamał, za to zaliczyłem kilkanaście razów milicyjną pałką w pięty. Jak napisał w swojej Historii KOR Jan Józef Lipski: Ludwika Dorna pobito w sposób wyrafinowany: gumową pałką milicyjną w pięty, co jest dotkliwą i groźną dla zdrowia (refleks mózgowy) torturą. KOR, już istniejący formalnie, postanowił nie zezwolić Dornowi, przynajmniej w najbliższym czasie, na wyjazdy do Radomia, w obawie o jego zdrowie, a nawet życie. Był to jeden z wyjątkowych wypadków, kiedy Komitet komuś czegoś zakazał. Zatem mam prawo powiedzieć, że mój związek z Radomiem wciąż tkwi w sercu i w piętach". Dorn jednocześnie tłumaczy: "Wspominam o tym ważnym dla mnie epizodzie i ze względów sentymentalnych, i dlatego, by odeprzeć zarzuty, że jestem, jako kandydat na posła, „spadochroniarzem”, którego nic z okręgiem, w którym kandyduje, nie łączy, ale także po to, by przedstawić mieszkańcom Radomia konkretną ofertę polityczną. W moim przekonaniu Radom jest słabo zapisany w świadomości współczesnych Polaków". Problem Radomia: Warszawa Ale - uważa Dorn - 1976 rok i jego konsekwencje, to nie było jedyne, ciężkie uderzenie w Radom. "Było oczywiste, że po upadku socjalizmu państwowe molochy, których nie obowiązywał rachunek ekonomiczny w dotychczasowej formie przetrwać nie mogą. Ale skala degradacji Radomia jako miasta przede wszystkim przemysłowego była bezprecedensowa i Radom po dziś dzień nie podniósł się po tym uderzeniu. Świadczy o tym stopa bezrobocia, najwyższa spośród byłych miast wojewódzkich w województwie mazowieckim i prawie dwukrotnie przekraczająca średnią krajową. Równie ważne było uderzenie w coś co można określić jako „morale” miasta. Radomianie mają uzasadnione poczucie krzywdy i jednocześnie nie bardzo wierzą we własne siły. W rozmowach w Radomiu często wyczuwałem ukrytą niewiarę we własne siły. To było nastawienie, które można określić słowami: bardzo chcemy, żeby nam się udało i zrobimy wszystko, żeby nam się udało, ale z drugiej strony… czy nam może się udać?" Były wicepremier i minister analizuje:" Radom ma jeszcze jeden potężny problem. Nazywa się on Warszawa. (...) (Radom) leży 100 kilometrów od Warszawy i Warszawa stanowi dla miasta problem. Ujemny przyrost naturalny, najwyższy w województwie mazowieckim i ujemne saldo migracji osłabiają miasto. Ponieważ czas podróży między Radomiem a Warszawą (koleją lub samochodem) wynosi ok. 2 godzin w jedną stronę, wielu radomian, którzy znajdują pracę w Warszawie nastawia się na migrację do stolicy. Miasto słabnie. Uważam, że Radom ma szansę się „odbić”. Wiele w tej sprawie już zrobiono. Wspomniana Fabryka Broni jest najnowocześniejszą w Europie. Utrzymała się przy zredukowanym zatrudnieniu RWT. Utrzymał swoją wysoką renomę Instytut Technologii Eksploatacji. Podobnie wysoką renomą w całej Polsce cieszy się Wydział Mechaniczny Uniwersytetu im. Kazimierza Pułaskiego. Dowodem na potencjalna siłę Radomia jest Liceum im. Jana Kochanowskiego, sławna „Kuźnia Olimpijczyków”, jedna z najlepszych szkół średnich w Polsce. Istnieją zatem szanse na to, by w innej, bardziej nowoczesnej postaci odrodzić Radom jako ważny ośrodek przemysłowy. Kluczowa jest tu zapowiedziana przez Airbus Helicopters inwestycja polegająca no utworzeniu w Radomiu fabryki produkujące wirniki na potrzeby całego europejskiego koncernu, do której dojdzie, jeśli Polska podpisze z Airbusem kontrakt na dostawę 50 śmigłowców Caracal dla wojska. To 250 miejsc pracy, w sytuacji Radomia nie do pogardzenia, ale to też coś więcej. To włączenie Wydziału Mechanicznego UHT w prace badawczo-rozwojowe na potrzeby Airbusa, udział Radomia w realizacji koncepcji „Wyżyny Lotniczej” łączącej Łódź, Radom i Dęblin, a także, w przypadku powodzenia inwestycji, wejście Radomia do swoistej „puli inwestycyjnej” wielkich europejskich inwestorów przemysłowych. Sukces rodzi sukces. Powodzenie inwestycji Airbusa zwróci na Radom uwagę innych inwestorów, zwłaszcza że wciąż możemy konkurować kosztami pracy". Deklaruję gotowość bycia wykorzystanym W swej "książeczce" Ludwik Dorn podnosi też kwestię modernizacji linii kolejowej do Warszawy i znaczenia tej inwestycji: "Spotkałem się z poglądem: „nie chcemy być sypialnią Warszawy”, ale tak dla wielu radomian jest obecnie. Podróż do Warszawy w obie strony to mniej więcej 4 godziny wyjęte z dnia. Czasu na życie w mieście, po odliczeniu godzin na sen i obowiązki rodzinne zostaje niewiele. Ja mam doświadczenie mieszkańca Grodziska Mazowieckiego. Podróż koleją do Warszawy to w jedną stronę ok. 50 minut. Chyba większość mieszkańców mojej gminy w wieku produkcyjnym pracuje w Warszawie, ale miasto nie jest tylko sypialnią - żyje przez siedem dni w tygodniu. Uważam zatem, że jeśli chodzi o zatrudnienie i rozwój miasta związek z Warszawą nie musi być zagrożeniem. Pod jednym warunkiem: utworzenia szybkiego połączenia kolejowego między Radomiem i Warszawa. Szybka kolej Radom - Warszawa, która skróci czas podróży do jednej godziny jest wprawdzie w planach, ale dość odległych. Mieszkańcy Radomia znajdą się po otwarciu takiej linii w sytuacji takiej jak mieszkańcy Grodziska, a nawet Piaseczna, bo ulicą Puławską do centrum Warszawy w szczycie nie da się dojechać krócej niż w godzinę. O przyspieszenie tych planów trzeba zabiegać, także wykorzystując posłów na Sejm. Deklaruję gotowość bycia wykorzystanym." Oprac. (bdb)
Tags