Zabawa teatrem i Gombrowiczem

6 października 2006
Adam Sroka   - Od „Ślubu” do „Wesela” - skąd pomysł na takie hasło Festiwalu Gomrowiczowskiego?

Adam Sroka: Program festiwalu ma być oparty na swoistym dialogu pomiędzy dwoma  oryginalnymi i niezwykłymi artystami. Obaj byli tez surowymi obserwatorami polskiej rzeczywistości, wspaniale potrafili pokazać siłę i słabości polskiego charakteru. Ich myślenie, bezkompromisowa postawa świetnie nadaje się do porównań, dyskusji. Zechcemy zblizyć te osobowości artystyczne.
 - Gombrowicz nie jest łatwym autorem. Czy dlatego trzeba szukać na jego „sprzedanie” specjalnej formuły?
Chcemy, żeby festiwal był zabawa teatralną, będzie tu przecież wiele wesołych spektakli. Ale nie ma to być śmiech dla samego śmiechu, ale śmiech mądry. Cieszy mnie, że Gombrowicz, choć uważany często za hermetycznego, nie jest przez widzów odtrącany, czego dowodem jest ogromne zainteresowanie biletami na poszczególne spektakle. Oczywiście dużo robi sama magia festiwalu.
   - Festiwal ma w swej nazwie „międzynarodowy”. Jak będzie tę międzynarodowość realizował?
Nie chodzi o to, by sprowadzać zagraniczne przedstawienia; zresztą mało jest teraz inscenizacji Gombrowicza na świecie. Ale w toruńskim spektaklu gra Litwin, mamy teatr ukraiński  i warsztaty tłumaczy Gombrowicza. Niestety, nie udało nam się sprowadzić  „Iwony” i Berliner Ensamble, będzie to możliwe dopiero w drugiej połowie sezonu.

   - Festiwal to nie tylko przedstawienia...

... ale także warsztaty – poza wspomnianymi dla tłumaczy – również: dziennikarskie, teatralne, akcje multimedilane, a po każdym spektaklu – spotkania z reżyserami i aktorami.  

Reklama