Źle sie dzieje na Ustroniu

27 września 2006

Marek KraszewskiOdwołanie – w dość dziwnych okolicznościach – zarządu największej spółdzielni mieszkaniowej w Radomiu – Ustronia – jest z pewnością w środowisku spółdzielców mocno komentowane. W tej sprawie interweniuje nawet senator Platformy Obywatelskiej, zresztą członek rady nadzorczej Ustronia. Czy, Pana zdaniem, to jakiś wyraźny sygnał, że podobnych sytuacji można spodziewać się w innych radomskich spółdzielniach?

  




Marek Kraszewski:* Rzeczywiście, odebraliśmy te zdarzenia z wielkim niepokojem. Jest to niezrozumiałe, ponieważ zarząd został odwołany w kilka tygodni po zebraniu przedstawicieli członków tej spółdzielni – najwyższego organu, który udzielił absolutorium zarządowi za działalność w ubiegłym roku nie znajdując większych uchybień w działalności spółdzielni.   Z tego co wiem w ostatnich latach sytuacja finansowa Ustronia znacznie się poprawiła, prowadzone są roboty remontowe, które widać gołym okiem. Nie znam powodów merytorycznych, podstaw którymi kierowała się rada nadzorcza i ciekaw jestem publicznego uzasadnienia odwołania zarządu. Na przykładzie niektórych naszych radomskich spółdzielni mieszkaniowych, gdzie zarządy  zmieniały się dość często, widać że najbardziej ucierpieli sami członkowie spółdzielni. Dochodziło do pewnej dezintegracji, kontestowania działalności poszczególnych grup, które przejmowały władze w spółdzielni, odbijało się to negatywnie na współpracy z kontrahentami, z którymi na co dzień trzeba mieć kontakt. W tym kontekście chciałbym wyrazić swój niepokój  o dalsze losy SM Ustronie.

A może jest to też przejaw wyrażanego często poglądu, ze spółdzielnie mieszkaniowe, ta forma zarządzania budynkami mieszkalnymi jest przeżytkiem  i należy ją zreformować? Czy spółdzielnie mieszkaniowe sprawdziły się w nowych, rynkowych warunkach?

Nie wiem czy zmiana zarządu na Ustroniu jest to przejaw nowego – w cudzysłowie – gdyż nie znam zamierzeń nowego kierownictwa - jak ono chciałoby modyfikować działalność spółdzielni. Ale to prawda – coraz częściej podnosi się w mediach sprawę, że spółdzielczość mieszkaniowa to przeżytek i pozostałość minionego systemu. Nie ma bardziej błędnego poglądu; spółdzielczość mieszkaniowa to nie jest wymysł poprzedniego systemu. Funkcjonowała ona już przed wojną, ma 100 lat. Doskonale sprawdziła się w latach przedwojennych, w socjalizmie  istotnie była w pewnym sensie upaństwowiona, natomiast dzisiaj chce się ją zbytnio skomercjalizować. To nie jest dobre zjawisko, gdyż istota spółdzielczości polega na tym, by wspólnie tworzyć coś dla siebie. I jeśli są konieczne zmiany, to powinny iść w tym kierunku. A jeśli w niektórych spółdzielniach występują nieprawidłowości, to wcale nie znaczy, że cały system jest zły. Czy na Ustroniu działo się źle? Trudno mi o to ocenić, gdyż nie znam uzasadnienia rady nadzorczej  dotyczącego odwołania zarządu.

Czy na przykładzie spółdzielni, którą pan kieruje da się pokazać pozytywy takiej formy zarządzania wspólną własnością dużej grupy ludzi?

Kilkanaście lat temu sytuacja była trudna, zadłużenie w stosunku do naszych kontrahentów było wysokie. Udało nam się je całkowicie wyeliminować, dziś nie mamy żadnych przedawnionych zobowiązań, płacimy wszystko na bieżąco. Realizujemy szeroki program remontowo-modernizacyjny. W ubiegłym roku na ten cel spółdzielnia wydała 4 mln zł, w tym roku będzie to blisko 4,5 mln zł. Znaczna kwotę pochłaniają prace termomodernizacyjne w ramach planu przyjętego kilka lat temu. Mamy zamiar docieplić ponad 40 budynków, w ubiegłym roku wydaliśmy na to 2,5 mln zł i dociepliliśmy 7 budynków, w bieżącym – już została zakończona termomodernizacja kolejnych 7 na taką sama kwotę. Ogłosiliśmy ostatnio przetarg na docieplenie następnych 4 bloków, które będą kosztować około 2 mln zł. Chcielibyśmy jeszcze w tym roku te prace rozpocząć. A w 2007 roku – docieplić znów 7. Niestety, poważnym problemem są zobowiązania członków spółdzielni, czyli zaległości czynszowe. Prowadzimy oczywiście wszechstronne działania windykacyjne; na mocy porozumienia z prezydentem Radomia udało nam się uzyskać kilka mieszkań socjalnych i musieliśmy dokonać przykrego obowiązku eksmisji tych, którzy ostatnio mieli najwieksze zobowiązania wobec spółdzielni. Na pewno naszym atutem jest działalność społeczno-wychowawcza; prowadzimy klub „Igrek” na Plantach i świetlicę „Kocur” na Wośnikach. Podkreślę tylko, że uczestnicy zajęć z tych placówek – choćby grupy taneczne - odnoszą sukcesy w różnych dziedzinach nie tylko w Radomiu.

Od wielu lat SM Budowlani nie inwestuje w nowe mieszkania. Czy to może się zmienić?

Myślimy o tym, ale oczekujemy na ostateczne roztrzygnięcia parlamentarne, rządowe dotyczące warunków finansowania, tak by radomianie mogli udźwignąć ciężar wybudowania a potem utrzymania tych mieszkań.

* Marek Kraszewski - prezes SM Budowlani w Radomui 

Tags