Por. Życki skończył 105 lat!
Stanisław Życki urodził się 20 maja 1907 roku. Jeszcze pamięta jak z ojcem obserwował Moskali, którzy kopali okopy na ich polu, pod Jedlińskiem, w... 1916 roku. Zresztą, wszystko pamięta, jakby to było wczoraj. Sypie, jak z rękawa, datami wydarzeń i nazwiskami znajomych, kolegów z 72 Pułku Piechoty im. Dionizego Czachowskiego, dowódców z 21 PP w którym służył we wrześniu 1939 roku. - Ojczyzna dobrze przygotowała mnie do wojny. Służbę zasadniczą w 72 pp skończyłem w 1931 roku w stopniu kaprala. Potem jeszcze przeszedłem przeszkolenie w 1934 roku - opowiadał.
- Moja małżonka, Eugenia, – wspominał - kiedy odchodziłem na front zostawiając ją z trójką dzieci, wręczyła mi obrazek Matki Boskiej i błogosławiła na drogę. Chyba byłem naprawdę pod jej opieką, bo nieraz udało mi się wykaraskać z takich opresji, których nikt na filmie, by nie wymyślił.
Uciekał z transportu polskich jeńców do Rosji, załamany dowódca punktu sanitarnego przystawiał mu lufę karabinu do skroni, był w przejściowym obozie jeńców wojennych w Radomiu, w którym rozstrzelano 150 żołnierzy za próbę wydostania się na wolność. Do tego konspiracyjna działalność pod bokiem stacjonujących w jego domu Niemców...
- Oficjalnie nie byłem w żadnej organizacji konspiracyjnej, ale miałem u nich większe zaufanie niż niejeden łącznik. Często powierzano mi misje, bo byłem poza podejrzeniem - podkreślał wiekowy jubilat.
Czy ma receptę na długowieczność? Oczywiście, że tak: nie uznaje lekarzy. Odwiedza ich tylko wtedy kiedy potrzebna mu jest recepta na przygotowywany w aptece lek ziołowy. Jest najlepszym dowodem na to, że wie co mówi.
W minioną sobotę życzenia niecodziennemu jubilatowi złożyli m.in. przedstawiciele organizacji kombatanckich i władz miasta.
Jacek Lombarski