Budżet dla obywatela
Ten budżet obywatelski to nic innego jak nasze, czyli mieszkańców propozycje, gdzie i co zrobić w mieście (za nasze zresztą pieniądze). Urzędnicy następnie pochylą się nad propozycjami i wybiorą te, ich zdaniem, właściwe. Pójdzie na to ok. 2 mln zł (a może 2,5 – słowem - nie zaszalejemy). Jedyna konkretna propozycja padła z ust dystyngowanej, starszej kobiety, która po dwóch (to nie pomyłka - po dwóch) godzinach zaproponowała, by urząd nie rezygnował z wydawania informatora kulturalnego, tzw. RIK-u. Kobieta zresztą szybko wyszła nie słuchając odpowiedzi prezydenta (chyba RIK się ostanie)!
Co zatem się działo w PSP nr 34 przez dwie godziny z okładem? Przez pewien czas Andrzej Kosztowniak tłumaczył, czym jest budżet obywatelski, by wreszcie obwieścić, że on sam nie wie, jaki w ogóle będzie budżet Radomia na przyszły rok. Winą za taki stan rzeczy obarczył rząd, ministra finansów, twierdząc, że magistrat otrzymał (albo nie otrzymał) bardzo wiele wytycznych, danych, cyfr, które trzeba teraz dokładnie poprzeliczać, by można było budżet skonstruować. - Jest pan nieprzygotowany do spotkania - wytknął mu radny bezpartyjny Piotr Szprendałowicz. Radny domagał się też podania kwoty, jaką miasto przeznaczyło na zorganizowanie tego i kolejnych spotkań (materiały, rzutnik, ludzie z obsługi technicznej, która szwankowała, reklamy w mediach, bilbordy itp). Nikt nie wiedział ile to kosztuje.
Andrzej Kosztowniak dowiedział się za to, że - zdaniem niektórych z sali - takie spotkania to początek kampanii wyborczej przed trzecią kadencją. Że nie można się umówić z prezydentem przez miesiąc i przez trzy miesiące, że w mieście jest brudno. Że rura się rozwaliła na danej ulicy i chyba jest źle zrobiona. Że Chopin w parku Kościuszki stoi obok największego w Radomiu kibla i niemieckie wycieczki tak go fotografują, by wręcz oddać dźwięk, jaki "słyszy" kompozytor (dźwięk dochodzący z wnętrza zamku/kibla). Było też o ulicach i zatłoczeniu ich przez samochody. O marketach, które rosną jak grzyby po deszczu, a urząd dodatkowo daje kasę na remont ulic wokół powstającego sklepu przy zamkniętej szkole nr 8.
Ogólnie rzecz biorąc, prezydentowi się dostawało zewsząd. A średnia wieku zgromadzonych była dorosła, nawet bardzo dorosła. – Jest nas tu, tak na moje oko, około 120 osób – ocenił sam prezydent i usłyszał, że na zapleczu Vis A Vis piją wódkę oraz strach tam iść, a ulica Czysta jest brudna. – Będzie remontowana w przyszłym roku – odpowiedział Kamil Tkaczyk, dyrektor MZDiK dając do zrozumienia, że znowu będzie czysta. Istny festiwal niezadowolenia spłynął na uszy prezydenta, na kilku radnych obecnych na spotkaniu, kilku urzędników, strażników, policjantów. A prezydent Kosztowniak stał na środku i się tłumaczył… Chciał tak tłumaczyć do pierwszej w nocy. Pierwsi radni (ci z PO oraz Szprendałowicz) opuścili salę jeszcze przed meczem Polska - Anglia.
Wcześniej Andrzej Kosztowniak wytłumaczył też, dlaczego nie ma w Radomiu IKEI (miała być na Brzustówce). – Bo jakiś radny zawiadomił prokuraturę, że tam mogą być jakieś niejasności, co do własności gruntu. IKEA się wycofała. Ta największa firma meblarska nie chce mieć przygody z prokuraturą – tłumaczył prezydent dając do zrozumienia, że bardzo żałuje tej decyzji… – To pana partyjny kolega, przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik złożył takie zawiadomienie – przypomniał prezydentowi Piotr Szprendałowicz dopytując się także, czy spotkanie przypadkiem nie jest początkiem kampanii wyborczej Kosztowniaka.
Prezydent zapewniał, że, nie.
Bartek Olszewski
P.S. Tutaj jest "rozkład jazdy" kolejnych spotkań i pogadanek o budżecie obywatelskim.
Komentarz
Więc sobie pomyślałem… po co to i kolejne spotkania o budżecie obywatelskim? Doszedłem w mych kudłatych myślach do jednego wniosku: za dwa lata, gdy kampania ruszy na dobre, będzie jak znalazł! Będą opracowane skrzętnie odpowiedzi – i to te właściwe – na obecne pytania i problemy mieszkańców! Bingo…
Bartek Olszewski




