Spór o Żółkiewskiego. Czy to negocjacje, czy kabaret?
W odpowiedzi na wczorajszy artykuł na temat sporu wokół przebudowy Żółkiewskiego
otrzymalismy maila od Romana Rogowskiego, wiceprezesa Przedsiębiorstwa
Inżynieryjnego IMB Podbeskidzie ze Skoczowa,
które jest liderem konsrcjum realizującym inwestycję. Ze względu na
jego charakter, publkujemy je w całości.
"Ponieważ w dniu
dzisiejszym przeczytałem informację, jakiej udzielił Pan Kamil Tkaczyk w
sprawie naszego spotkania w dniu 02.09.2014 pragnę ją sprostować.
Na
wstępie strony ponownie przekazały swoje stanowiska, tzn. my iż
odstąpienie jest nieważne i niezgodne z kontraktem, Pan Dyrektor, że
jak najbardziej jest ważne i zasadne. Po wymianie zdań Pan Dyrektor
wyszedł z pokoju ze swoim radcą, aby się naradzić. Po powrocie poprosił,
abym z nim przeszedł do drugiego pokoju - ma mi do przekazania swoją
ofertę kompromisu. Zapytałem czemu nie przekaże tego w tym pokoju, w
obecności pozostałych osób (byli jeszcze obecni Prezesi z KPRD Pan Lech
Biały i Tomasz Biały oraz Pan Dyrektor Jacek Podsiadło ), bo przecież
nie podejmę decyzji bez ich udziału. Pan Dyrektor stwierdził, że jest tu
nagrywany i prosił w związku z tym abym pozostawił komórkę, jak będę
szedł z . Bardzo mi się ten cyrk nie podobał, ale dla dobra sprawy
poszedłem z Dyrektorem do drugiego pokoju. W drugim pokoju był jeszcze z
nami radca. Pan Dyrektor dał mi kartkę do przeczytania, na której była
napisana jego propozycja; spytałem co to za konspiracja? Nie dostałem na
to odpowiedzi. Po przeczytaniu tej propozycji powiedziałem, że i tak
muszę to przekazać konsorcjantowi. Pan Dyrektor natomiast wziął tę
kartkę i - teraz nie wiem - połknął ją? Sytuacja z tą propozycją
wyglądała zabawnie i niepoważnie, więc od razu powiedzieliśmy, że jest
nie do przyjęcia. Na tej tajemniczej kartce Pan Dyrektor zaproponował
nam swój kompromis, tzn. my mamy przystąpić do robienia nakładek na 4
ulicach (nie napisał na jakich), a po zakończeniu kontraktu on skieruje
sprawę do sądu. Tylko czemu tego nie powiedział wprost? Uważałem iż
szkoda to komentować, bo ktoś z boku pomyśli, że nam wszystkim coś się w
głowę stało. Niestety wywołany do tablicy musiałem zmienić zdanie. Po
nardzie z konsorcjantami zaproponowaliśmy, że skończymy kontrakt zgodnie
z jego zapisami, a w tym czasie niech MZDiK wystąpi z roszczeniem do
nas zgodnie z zapisami kontraktu i skieruje sprawę do sądu, lub my
skierujemy w trybie art. 189 kpc. Jeśli przegramy już w pierwszej
instancji, to zrobimy nakładki. Mimo niewątpliwych zalet naszej
propozycji (dokończenie budowy, skonsumowanie środków unijnych, brak
posądzenia o stronniczość i najważniejsze brak utrudnień w centrum
miasta itp.), Pan Dyrektor nie chciał na to przystać. Rozstaliśmy się
więc z przeświadczeniem zamknięcia negocjacji. Nie wiem więc jakiej
decyzji Pan Dyrektor oczekuje . Zastanawiam się może jutro jeszcze raz
mu to ,co powiedzieliśmy napiszę, ale ileż razy można namawiać do
przestrzegania prawa i postępowania zgodnie z zapisami kontraktu?".
Od redakcji: w tekście poprawiliśmy interpunkcję.