Port Lotniczy Radom: Bernat zaszkodził jak nikt dotąd

24 października 2014


Port Lotniczy Radom i jego prezes Tomasz Siwak domagają się od Wojciecha Bernata, przeprosin i wpłacenia 15 tys. zł na cele charytatywne za – ich zdaniem – zniesławienie, jakiego dopuścił się kandydat SLD na prezydenta Radomia. Inaczej spotkają się w sądzie.


 

Kontrowersyjne słowa padły na konferencji prasowejPrzypomnijmy: Bernat podczas wczorajszej konferencji prasowej powiedział, że ma informację, iż gen. Lech Majewski wydał decyzję zakazującą wykonywania operacji cywilnych na lotnisku w Sadkowie. Twierdził, że wiedziały o tym władze miejskie i PLR, ale celowo ukrywały tę złą wiadomość. Wojsko sensację zdementowało, prezydent Andrzej Kosztowniak zaś stwierdził: - Ja takiej wiedzy nie posiadam.

 

Jak wynika z pism przedprocesowych, Tomasz Siwak uważa, że renoma Portu Lotniczego Radom i jego dobra osobiste zostały wypowiedziami Bernata naruszone. W wydanym przez PLR oświadczeniu czytamy m.in.: Wielokrotnie apelowaliśmy do polityków o niewykorzystywanie Portu Lotniczego Radom w walce politycznej, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych. Pomimo jednak pojawiających się ataków, PL Radom konsekwentnie realizował cele do których został powołany, nie zgadzając się przy tym na wciągnięcie w politykę. Tymczasem wczorajsze wydarzenie zmusiło władze spółki oraz p. Tomasza Siwaka do zdecydowanej reakcji. Nie może być bowiem zgody na tak skandaliczne zachowanie, niepodparte jakimikolwiek faktami. Pan Wojciech Bernat jak nikt do tej pory zaszkodził nie tylko spółce prawa handlowego, której właścicielem jest Gmina Miasta Radomia, ale przede wszystkim jednej z najważniejszych od dziesięcioleci inwestycji, mającej służyć obywatelom Miasta Radomia i mieszkańcom regionu radomskiego. Na to zgody nie ma i nie będzie. Port Lotniczy Radom nie dopuści do zniszczenia tego przedsięwzięcia i podejmuje teraz oraz podejmie ewentualnie w przyszłości wszystkie dostępne prawem kroki przeciwko politykom posługującym się kłamstwem”.

Lotnicza spółka domaga się, by przeprosiny ukazały się w prasie w ciągu siedmiu dni.

 

Z Wojciechem Bernatem nie udało nam się skontaktować.

 

(bdb)