Prokuratura postawiła właścicielowi hali magazynowej przy ul. Wrocławskiej, która spłonęła 23 grudnia 2017 roku, zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającemu mieniu w wielkich rozmiarach. Bezpośrednią przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej w kilku punktach.

Jak wynika ze śledztwa, właściciel nie zachował ostrożności wymaganej w takich okolicznościach. - To znaczy nie dopełnił szeregu obowiązków wynikających z przepisów dotyczących ochrony przeciwpożarowej określonych w prawie budowlanym i przepisach przeciwpożarowych. Zarzuty dotyczyły głównie utrzymania obiektu w należytym stanie technicznym zgodnie z udzielonym pozwoleniem na użytkowanie i niezapewnienie bezpiecznego użytkowania hali po wystąpieniu intensywnych opadów atmosferycznych, które spowodowały uszkodzenie dachu i jego przeciekanie. A skutek był taki, że instalacja elektryczna działała w systemie awaryjnym - informuje rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas. Jak dodaje, śledztwo wykazało, że bezpośrednią przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej w kilku punktach. - Powstałe straty to kwota nie mniejsza niż 12 mln 954 tys. zł; na tyle dało się wyliczyć straty. Podmiotów pokrzywdzonych jest kilkanaście - dodaje rzeczniczka.
Czyn jest zagrożony karą od 6 miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
bdb