On miał wypadek, ona potrzebuje pieniędzy. 66-latka dała się oszukać i straciła oszczędności
Na nic porady i ostrzeżenia: radomianka uwierzyła w historię opowiedzianą przez telefon o wypadku z udziałem jej zięcia i przekazała nieznanemu mężczyźnie swoje oszczędności. Policja cały czas instruuje, jak zachować się w takich sytuacjach.
- Zwykle zaczyna się podobnie. Odbieramy telefon od osoby podającej się za członka rodziny. Mówi, że pilnie potrzebuje gotówki i zwraca się do nas z prośbą o pożyczkę. Tłumaczy, że znalazł się w trudnej sytuacji życiowej i potrzebuje pieniędzy np. na koszty związane z wypadkiem drogowym. Zaznacza jednocześnie, że sam nie może przyjść po pieniądze, więc gotówkę odbierze jego znajomy. Po jakimś czasie okazuje się, że z prośbą o pożyczkę nie zwracał się do nas nikt z rodziny, ale to przestępcy wykorzystali naszą ufność i życzliwość - opisuje mechanizm działania oszustów Justyna Leszczyńska z radomskiej policji.
Podobnie było w tej historii. - Do 66-latki zadzwoniła kobieta podająca się za jej córkę. Tłumaczyła, że jej mąż spowodował wypadek, pilnie potrzebuje pieniędzy. Krótko po tym radomianka przekazała swoje oszczędności obcemu mężczyźnie - relacjonuje Leszczyńska.
- Aby ustrzec się przed tego typu oszustwem pamiętajmy, że nie należy przekazywać żadnych pieniędzy osobom, które telefonicznie podają się za członków rodziny lub proszą o przekazanie pieniędzy przez osoby pośredniczące – należy sprawdzić, czy jest to prawdziwy krewny, dzwoniąc do niego. Bezwzględnie należy potwierdzić, czy dzwoniący jest osobą, za którą się podaje oraz czy rzeczywiście potrzebuje takiej pomocy - radzą policjanci.
kat