Niebezpieczne odpady z ul. Ofiar Firleja mają zniknąć do końca czerwca. Procedury przetargowej jeszcze nie zakończono
Umowa z wykonawcą ma być podpisana do końca marca, a odpady usunięte do końca czerwca – zapewnia miasto. Sprawa dotyczy zlikwidowania składowiska niebezpiecznych substancji z prywatnej działki przy ul. Ofiar Firleja. Procedurę przedłużyły skargi firm uczestniczących w przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej. Przekonywano w nich, że zwycięzca postępowania zaproponował „rażąco niską cenę”.
Jak już pisaliśmy, na nielegalnym składowisku przy ul. Ofiar Firleja znajduje się kilkaset beczek m.in. pozostałościami po farbach, lakierach, rozpuszczalnikach i opakowaniach z metali rakotwórczych, w tym azbest. Wprawdzie składowisko znajduje się na prywatnej działce, ale prawo nakazuje ich usunięcie samorządowi. W listopadzie 2023 r. miasto ogłosiło przetarg na likwidację, wpłynęły cztery oferty. Wygrało (rozstrzygnięcie nastąpiło 10 stycznia) konsorcjum firm Solveco z Kędzierzyna-Koźla i Saba z Płocka. Zaproponowało ono zadziwiającą kwotę za wywóz odpadów - 5,5 mln zł. A gmina miała na ten przeznaczonych 10 mln. Do podpisania jednak umowy jeszcze nie doszło, bo druga firma z Dąbrowy Górniczej zgodnie z terminem złożyła odwołanie. Wśród powodów wymieniła rażąco niską cenę zaoferowaną w przetargu przez wspomniane konsorcjum. Potem do procedury odwoławczej przystąpiło też konsorcjum, które złożyło najtańszą ofertę. Sprawę rozstrzygnęła Krajowa Izba Odwoławcza, która uznała, że odwołanie było słuszne, a miasto musi unieważnić wybór najkorzystniejszej oferty.
- Nie musimy jednak powtarzać całego przetargu. KIO nie zakwestionowała ceny, tylko sposób powołania konsorcjum i dokumentacji - uspakajał podczas sesji rady miejskiej wiceprezydent Łukasz Molenda.
19 lutego miasto unieważniło wybór i skierowało do potencjalnych wykonawców pisma o wyrażenie zgody na przedłużenie terminu podpisania umowy.
- Obecnie trwa ponowne badanie i ocena ofert, natomiast dalsze czynności będą dokonywane po otrzymaniu odpisu orzeczenia KIO wraz z uzasadnieniem. Do piątku, 23 lutego taki dokument nie dotarł do Urzędu Miejskiego w Radomiu - tłumaczy Molenda.
Wiceprezydent zapewniał też, że składowisko jest pod obserwacją, kontroluje je nawet kilkanaście razy w miesiącu straż pożarna.
bdb