Wojewoda: aby nie było powtórki z tragedii

Wojewoda wykreślił oba oddziały z rejestru, po tym jak przestały one przyjmować pacjentów, bo lekarze wypracowali tam kwartalny limit czasu pracy i nie zgadzali się na podpisanie tzw. klauzuli opt-out. Kiedy doszło do ugody między medykami a dyrekcją WSS, ta druga zapowiedziała, że odwoła się od decyzji wojewody do ministra zdrowia. - Mam gwarancję, że lekarze z tych oddziałów zapewnią pacjentom opiekę - deklarowała dyrektor placówki Luiza Staszewska.
Ale ponowne uruchomienie oddziałów nie będzie łatwe - uważa wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. - W odwołaniu, które szpital złoży do ministra zdrowia mogę zawrzeć swoje stanowisko. A ono jest następujące: muszę kierować się interesem pacjentów. Tych, którzy są w szpitalu leczeni i potencjalnych - podkreśla wojewoda. - Minister zdrowia musi być pewien, że ta sytuacja nie powtórzy się za trzy miesiące, kiedy znowu będzie rozliczany czas pracy lekarzy. Pacjent musi mieć pewność, że szpital zapewni mu opiekę w sposób ciągły, że nie będzie sytuacji, że w tym tygodniu leczy, a w przyszłym już nie.
Jacek Kozłowski nie obarcza winą za wydarzenia w WSS lekarzy. - Zechcę poznać stanowisko organu założycielskiego szpitala (Urząd Marszałkowski - przyp. red.), bo to on nie zorganizował wcześniej pracy szpitala tak, by funkcjonował normalnie, choć wiedział, że lekarzom kończą się kwartalne limity czasu pracy - przekonuje wojewoda. Dodaje również, że decyzja o wykreśleniu chirurgii i onkologii nie była wymierzona przeciwko lekarzom. - Ja w ogóle nie kierowałem się interesem lekarzy, ale pacjentów - zapewnia J. Kozłowski.