Radomianie kochają Gombrowicza

- Po żmudnych długoletnich wręcz przygotowaniach udało się otworzyć pierwsze na pewno w Europie a być może i w świecie muzeum Witolda Gombrowicza. Otwarcie było szumne pojawiła się także wdowa po pisarzu Rita Gombrowicz.
Tak. Pani Rita Gombrowicz zaszczyciła nasze otwarcie. Była tu w Radomiu przez dwa dni 10 i 11 bm, bo przez te dwa dni otwieraliśmy muzeum. Pierwszy dzień był taki bardziej oficjalny, byli zaproszeni goście. Natomiast drugiego dnia zrobiliśmy pewien eksperyment, rozesłaliśmy sporo zaproszeń, ale też ogłosiliśmy, że jest to dzień otwarty i inaugurujemy działalność dwoma ważnymi wydarzeniami artystycznymi.
- To było bardzo miłe zaskoczenie. Okazało się, że bardzo wielu radomian kocha Gombrowicza.
Kocha Gombrowicza? Być może kocha Andrzeja Seweryna albo kocha jazz w wykonaniu Piotra Barona, bo to były te wydarzenia artystyczne. Przyjechało do nas ponad pół tysiąca osób tego drugiego dnia otwarcia. Przyznam szczerze, że byłem nieco przerażony, ale okazało się, że mały pałacyk, który jest siedzibą muzeum plus namiot zmieścił wszystkich.
- Kolejny weekend, kolejna niedziela to też był czas, kiedy można było spędzić popołudnie w Muzeum Gombrowicza i też znowu przyjechało dużo ludzi.
Było blisko 200 osób. Nie wszyscy zmieścili się do naszej sali ekspozycyjnej, która jak trzeba to służy też jako sala koncertowa. Był u nas zespół alTango; śmiałem się zapowiadając ich, że to takie cudowne wydarzenie, chociaż Gombrowicz deklarował ateizm, więc o cudach w jego domu mówić nie wypada. Myślimy też, by w okolicy Bożego Narodzenia, czy Nowego Roku zciągnąć ich z kolędami. Publiczność radomska ich rzeczywiście uwielbia.
- Proszę nam przybliżyć to, co możemy oglądać w samej placówce. Na pewno jest to historia życia Gombrowicza, którą próbuje oddać wyjątkowo cenna ekspozycja.
Jest stała ekspozycja, gdzie jest dużo pamiątek po pisarzu. Trzeba do nas przyjechać, żeby to zobaczyć. W bardzo zaskakującym miejscu witają gości dwa fotele, które podarowała Rita Gombrowicz, na których siadywała z Witoldem w ostatnich latach jego życia. Jest też walizka również w bardzo nietypowym miejscu. Walizka z którą wyjechał z Polski w 39 roku i potem podróżował z nią do końca życia. Jest sporo takich gadżetów, przedmiotów codziennego użytku: pióra, fajki, maszyna do pisania. Sporo dokumentów, zdjęć, rękopisów oraz listów. Jest tego dużo, a wszystko bardzo ciekawie zaaranżowane. Scenariusz wystawy opracowała Jolanta Pol, kustosz z Muzeum Literatury w Warszawie, a Adam Odlewicz, młody, bardzo zdolny artysta jest autorem koncepcji plastycznej ekspozycji.
- Jakie będą najbliższe plany ? Czym będzie Muzeum Gombrowicza?
Czym będzie, to myślę, że zależy od bardzo wielu czynników. Ważne, jakimi finansami będziemy dysponować. Pojawili się pierwsi sponsorzy, więc może nie będzie tak źle. Dużo też będzie zależało od oczekiwań tych, którzy nas będą odwiedzać. Na pewno jak na takie muzeum przy drodze musimy być nastawieni na to, że wycieczki jadące do miejsc świętych polskiej literatury, zajrzą też do Gombrowicza. Musimy być na to przygotowani i wydaje mi się, że jesteśmy. Na pewno będziemy się starali przyciągnąć młodzież szkolną, która coś tam Gombrowicza w lekturach ma. Będziemy próbowali klasycznych w nazwie lekcji muzealnych. To ma być miejsce wydarzeń artystycznych, co już pokazaliśmy przy otwarciu. Będziemy też na pewno miejscem dyskusji i spotkań literackich. Mam nadzieję, że po Nowym Roku zaistniejemy bardzo mocno w internecie.
- O wszystkich ważnych wydarzeniach będzie własnie tam przeczytać.
Tak, ale na naszej stronie znajdą się też teksty o Gombrowiczu, artykuły i blok gombrowiczowsk. Zapraszamy do nas środy do niedzieli włącznie w godzinach od 10 do 17.