Wybrał rzeźbę
Nic dziwnego, że na otwarcie ekspozycji w Muzeum Sztuki Współczesnej przyszło bardzo wielu znajomych zmarłego 3 grudnia 2009 roku artysty, przede wszystkim zaś jego koledzy z Muzeum imienia Jacka Malczewskiego, w którym przepracował dwadzieścia sześć lat.
- Myślę, że ta wystawa jest jaskółką, zwiastunem następnej, większej w dorobku Mirka – mówił podczas wernisażu kurator Mariusz Jończy. Wcześniej - kolega z pracy, obecnie zatrudniony w Elektrowni, gdzie planowano zorganizować Kołsutowi wystawę rzeźb. Bo - jak przypomniał Jończy, a wtórowała mu druga kuratorka Ilona Pulnar – Ferdjani, Mirosław Kołust aranżował i realizował w muzeum wspaniałe wystawy, ale był przede wszystkim rzeźbiarzem.
- Nie lubił rzeźbić w zwykłych, pozbawionych charakteru klockach - wyjaśniał Jończy. - Portrety wybitnych artystów, często powtarzany motyw Ikara, figury okaleczonych, przerażonych i skrzywdzonych ludzi, powstawały ze znalezionych kawałków drewna. Nadpalone ogniem, roztrzaskane mrozem, wichurą lub piorunem, wypłukane przez rzekę, niosły ze sobą jakiś dramat - podkreślał kurator.
Wystawa prezentuje 23 rzeźby, kilkanaście rysunków oraz fotografie, dokumenty, katalogi i wycinki z gazet. Znalazły się na niej głównie portrety wielkich twórców: Kafki, Kantora, van Gogha, Wita Stwosz, Beethovena, ale też „Autoportret”, rzeźba Ukrzyżowanego oraz karykatury portretowe.
Wystawa będzie czynna do 5 kwietnia.
Mirosław Kołsut (1962 – 2009) pochodził z Radomia. W latach 1977 – 1982 uczył się rzeźby w Liceum Sztuk Plastycznych w Kielcach; kilka miesięcy pracował w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, a od roku 1983 w Muzeum Okręgowym w Radomiu, gdzie przez długi czas był kierownikiem pracowni plastycznej. Najpierw współpracował z wybitnymi twórcami aranżacji plastycznych wystaw (Wowo Bielicki, Krzysztof Burnatowicz, Jerzy Kalina), a potem realizował własne projekty aranżacji. Przez lata jego aranżacje współtworzyły sukcesy wystaw Muzeum Okręgowego, a potem Muzeum imienia Jacka Malczewskiego.
(kat.)