Aktywność wyniosłem z domu

Jak zacząłeś swoją przygodę z wolontariatem?
- To bylo w pierwszej klasie gimnazjum, w klubie szkolnym przy Arce. W szkole byłem m.in. przewodniczącym samorządu uczniowskiego, wolontariuszem w szkolnym klubie i redaktorem naczelnym gazetki. W Arce udzielałem się przez sześć lat. Obecnie tam pracuję w charakterze animatora projektów młodzieżowych. Jako uczeń IV LO im. Tytusa Chałubińskiego zostałem posłem do parlamentu młodzieży XII kadencji. Obecnie jestem sympatykiem i działaczem stowarzyszenia Kocham Radom.
Udzielałem się także we wszelkich imprezach miejskich. Robiłem projekt dziennikarski 3 x M i tam byłem redaktorem naczelnym gazety.
Skąd u ciebie takie zainteresowania? Udzielasz się w różnych dziedzinach. Z jednej strony wolontariat, a z drugiej dziennikarstwo.
- Za każdym razem jest to praca na rzecz innych ludzi, społeczeństwa. Jako wolontariusz pomagam ludziom, instytucjom i organizacjom.
Tak mnie w domu nauczono, że powinienem być aktywny i działać na rzecz środowiska lokalnego.
Jak na to wszystko znajdujesz czas i jak potrafisz to pogodzić? Czy twoja doba to więcej niż 24 godziny?
- Trochę brakuję mi czasu. Zawsze cierpi na tym mój organizm, bo sen ograniczam do minimum. Teraz jadę na obóz jako opiekun, ale mam nadzieję, że jednocześnie troszeczkę odpocznę. Bardzo ważna jest dobra organizacja czasu. Również chęć działania daje taką dobrą motywację. To bardzo pomaga, bo każda minuta w której się nic nie robi jest stracona.
Teraz dostałeś Stypendium Kazimierzowskie.
- Przygotowałem reportaż radiowy o wolontariuszach z Arki. Motto IV edycji stypendiów to "Radom - miasto wielkich ludzi". Dla mnie tymi wielkimi ludźmi są właśnie wolontariusze. Ważni są ludzie, których nie widać, a to oni wykonują wielką pracę. W piętnastominutowym materiale zamieściłem wywiady z wolontariuszami oraz kierownikami Stowarzyszenia Centrum Młodzieży Arka w Radomiu.
No tak, ale tylko praca, praca, a czy są z tego jakieś przyjemności?
- Oczywiście. Praca to również przyjemność, bo spotykam się z ludźmi których lubię i dobrze się z nimi dogaduję. To jest sama przyjemność. Nie mam takiego wrażenia, że jestem bardzo zmęczony. Fakt, że czasami bywam zmęczony, bo aktywność wymaga dużego wysiłku umysłowego. Lubię to co robię, jest to moją pasją, więc łączę przyjemne z pożytecznym.
Wyjeżdżasz na studia do Warszawy. Czy zamierzasz kiedyś wrócić do Radomia?
- Właściwie już jestem studentem Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku stosunki międzynarodowe. Tak naprawdę nie wyobrażam sobie, żebym wyjechał z Radomia i nadal nawet tu nie powracał i nie działał społecznie.
Rozmawiała: Katarzyna Wójtowicz