Policja szukała, ona imprezowała

12 grudnia 2010
Kilkunastu policjantów poszukiwało kobiety po tym, jak powiadomiła dyżurnego, że grozi jej niebezpieczeństwo. Tymczasem - jak się okazało - kompletnie pijana bawiła się na imprezie.


- W sobotę około godz. 21.30 na telefon alarmowy policji zadzwoniła kobieta, która powiedziała, że w trakcie imprezy została zamknięta w pokoju i ktoś chce ją zgwałcić. Nie podała dokładnego adresu tylko nazwę ulicy na Zamłyniu. Policjanci próbowali skontaktować się z dzwoniącą, jednak wszystkie połączenia były odrzucane. Rozpoczęto namierzanie telefonu, z którego kobieta dzwoniła do dyżurnego i natychmiast powiadomione zostały służby patrolowe oraz policjanci operacyjni, którzy dokładnie sprawdzali całą ulicę. Tam policjanci usłyszeli odgłosy imprezy dochodzące z jednego z mieszkań. Zastali w nim sześciu mężczyzn i kobietę spożywających alkohol. Kobieta przyznała, ze to ona dzwoniła, ale nie potrafiła dokładnie wyjaśnić dlaczego - relacjonuje oficer prasowy KMP w Radomiu Katarzyna Kucharska.

Jak się okazało kobieta miała blisko 3 promile w organizmie. Teraz odpowie za bezpodstawne wezwanie policji.
 
Z kolei 18-latek zawiadomił o fikcyjnym rozboju, bo bał się reakcji matki po tym jak zgubił dwa telefony komórkowe. Twierdził, że został napadnięty w parku przez dwóch mężczyzn, którzy prysnęli mu w oczy gazem, a następnie skradli dwie "komórki". - Młody człowiek bardzo szczegółowo opowiadał o zdarzeniu, jednak każde zadawane przez policjanta pytanie rozpraszało go i sprawiało, że stawał się coraz bardziej nerwowy. Jego zachowanie oraz przedstawiany rzekomy przebieg zdarzenia od początku wzbudziły podejrzenia policjantów. Kiedy pouczyli go o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań lub zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie przyznał się, że wszystko to wymyślił, bo zgubił telefony, ale bał się o tym powiedzieć matce - informuje Katarzyna Kucharska.

(bdb)