Ochroniarz okradł kasę, a pieniądze przegrał
Dzisiaj rano właściciel firmy przy ul. Kozienickiej zawiadomił policjantów z z drugiego komisariatu o dokonanym rozboju na jednym z pracowników ochrony. - Jak zeznał ochroniarz, wczoraj około godz. 21 sprawdzał teren firmy. Nagle podszedł do niego obcy mężczyzna, który przydusił go, a wtedy ochroniarz stracił przytomność na około dwie godziny. Kiedy ocknął się, zauważył, że w siedzibie firmy otwarta jest szafa pancerna, z której zginęły pieniądze - relacjonuje oficer prasowy KMP w Radomiu Katarzyna Kucharska. Rzekomo napadnięty miał być w szoku, i dlatego o zdarzeniu powiadomił właściciela firmy dopiero rano.
Kucharska podkreśla, że operacyjni z "dwójki" od samego początku mieli wątpliwości co do tego rozboju. - Szczegółowo rozpytywali rzekomego pokrzywdzonego, a ten coraz bardziej plątał się w zeznaniach. W końcu przyznał, ze ma duże długi i dlatego zabrał kilka tysięcy złotych z niezamkniętej szafy pancernej w biurze. Jak się jednak okazało skradzionymi pieniędzmi nie spłacił długów. W chwilę po kradzieży wyszedł z pracy i udał się do salonu gier na Gołębiowie, gdzie w ciągu kilku godzin przegrał całą kwotę, po czym wrócił do pracy - tłumaczy rzeczniczka KMP. Ochroniarz i hazardzista w jednej osobie chciał po prostu uniknąć odpowiedzialności i cała historię wymyślił. Mężczyzna odpowie teraz za kradzież.
(bdb)