Chrobry wydał decyzję o utworzeniu… Radomia?

13 września 2011
Drugi sezon prac archeologów na Piotrówce dobiegł końca. Z kierującym wykopaliskami Maciejem Trzecieckim z Instytutu Archeologii i Etnografii Polskiej Akademii Nauk rozmawiamy o efektach i planach na kolejne lata.


 

Maciej Trzeciecki - Czy ten, proszę wybaczyć, ogromny wykop oznacza koniec prac?
To zdecydowanie koniec. Właśnie zamykamy wykop. Sympatyczne jest to, że na sam finał ten wykop nas zaskoczył rzeczami, których się nie spodziewaliśmy! Okazało się - wbrew przypuszczeniom z lat 60 - że warstwy średniowieczne zachowane są aż tak dobrze. Mamy tu półtora metra nawarstwień z najwcześniejszego okresu działalności grodu. Czyli z czasu między X a połową XI wieku. Dokumentują przede wszystkim poszczególne etapy budowy grodu. Na tyle precyzyjnie, że można będzie odtworzyć etapy grodu może nie co do dni, ale miesięcy czy tygodni. Mowa o poszczególnych etapach zagospodarowania i przygotowania terenu i zasiedlania. Działalności mieszkalnej, funkcjonalnej bądź innej.

- Czyli warto było ponieść trud i kopać coraz głębiej na Piotrówce?
Był tutaj gród. To wiedzieliśmy, natomiast przychodziliśmy na to miejsce z wiedzą sprzed lat czterdziestu. Myśleliśmy, że warstwy średniowieczne są zniszczone, że właściwie nie ma co tu badać, kopać. W tej chwili wychodzi na to, że wbrew pozorom Piotrówka jest jednym z najlepiej zachowanych i jednym z najciekawszych miejsc jakie w ostatnich latach przyszło w Polsce archeologom badać!

- Zatem do zobaczenia za rok? Nie zostaną nam jedynie wspomnienia?
Mam nadzieję, że spotkamy się tu w przyszłym roku i w kolejnych sezonach! Takie plany już są. A obecny sezon będziemy wspominać jako najlepszy do tej pory w Radomiu. Jednocześnie mam nadzieję, że ten sezon będzie... gorszy od kolejnych, które przyniosą nowe odkrycia i ustalenia. W tym sezonie udało nam się ustalić stan tego obiektu i jego wartość. Nie tylko naukową, ale poznawczą i edukacyjną. Udało nam się ustalić koncepcję (może wstępną) zagospodarowania tego terenu w ramach planowanego tutaj parku w przyszłości.

- Dwa miesiące temu mówił mi pan o planach na ten sezon: wykopy i prace archeologiczne nad Mleczną oraz tu gdzie stoimy, czyli na wzniesieniu...
Nad Mleczną otworzyliśmy wykopy, gdzie w zeszłym roku znaleźliśmy studnię. Teraz kopaliśmy po prawej stronie rzeki. To co w latach 60. zyskało rangę „radomskiego Biskupina” i dobrze zachowanej osady. Sprawdzaliśmy, czy to po prostu istnieje? Okazało się że tak. To wszystko - konstrukcje drewniane - było. Natomiast przekonaliśmy się, że dalsze kopanie tam ze względu na bliskość rzeki i wysokiego poziomu wód gruntowych jest bardzo skomplikowane logistycznie, czasochłonne i kosztowne. W przyszłym roku, po analizie, obierzemy strategię. Czy miejsce ruszać? Zagrożenia dla substancji zabytkowej tam nie ma. Ewentualnie przy większych pracach ziemnych można pomyśleć o wykopaliskach bądź starać się o pieniądze na naprawdę bardzo duży projekt i wysiłek, by udostępnić teren przy Mlecznej do badań.

- A miejsce tu, na górze? Co z kościółkiem?
Miejsce na górze jest jak najbardziej przyszłościowe. W oparciu o nie mógłby powstać projekt zagospodarowania parku nad Mleczną, który miałby pełnić funkcję swoistego skansenu czy rezerwatu archeologicznego... Kościółka nie znaleźliśmy, ale też go tak specjalnie nie szukamy, bo to co się dzieje w wykopach jest o wiele bardziej interesujące niż poszukiwanie kościoła św Piotra. Jeśli on „wyjdzie” to będzie bardzo fajnie. Jeśli nie, to ani rangi problematyce tego obiektu, ani wartości też nie odejmie.

- Tuż pod powierzchnią trafiliście na kości, mnóstwo kości...
Tak, to szkielety z osiemnastowiecznego cmentarza komunalnego. Gdzie stała kaplica też mniej więcej wiemy. W tej chwili o wiele ciekawsze jest to co znajdujemy w tej najgłębszej części wykopów pod wałem. Dzięki badaniom, unikalną rzeczą na skalę krajową jest możliwość odtworzenia kolejnych etapów budowy grodu! Ślady sposobu zagospodarowania i przestrzeni w tych pierwszych wiekach istnienia grodu. Ja wiem, że to strasznie naukowo brzmi, ale prościej się nie da powiedzieć, niestety. Za miesiąc powiemy więcej po opracowaniu wykopalisk. Z tak banalnych rzeczy, które znajdujemy, jak kości zwierzęce, możemy bardzo dużo wywnioskować, dowiedzieć się. W najstarszych poziomach wykopalisk stwierdzamy udział dzikich zwierząt. W tego typu grodach na takie znaleziska raczej się nie trafia. To wskazuje na dwie rzeczy - ośrodek był założony w pobliżu ogromnych kompleksów leśnych, które zaopatrywały gród w żywność. Druga sprawa- - to był ośrodek o niepośredniej randze, bo zezwolenie na odłów dziczyzny mógł wydać tylko książę. Zezwolenie na odłów tura, to był przywilej ludzi znaczących w kraju! Kości tura też tutaj mamy. Najprawdopodobniej Bolesław Chrobry wydał decyzję o utworzeniu grodu. Najprawdopodobniej jeszcze przed koronacją, a może i przed Zjazdem Gnieźnieńskim.

- Zastanawiam się jak mnie, oraz naszym czytelnikom, którzy jesteśmy archeologicznymi laikami wytłumaczyć co na bazie państwa pracy tu powstanie?
To co wymyśliliśmy z rekonstrukcją jest bardzo ciekawe. Cały ten skansen archeologiczny ma polegać na tym, że to miejsce zostanie nietknięte. Mowa o miejscu, na którym stoimy czyli wykopaliska. Będzie je można badać i prowadzić wykopaliska i to przez dekady! Natomiast idealnym modelem byłoby zbudowanie rekonstrukcji grodu w skali 1:1 (bo do tego materiały tutaj są), tylko że obok. Na przykład 500 metrów dalej od terenu wykopalisk. To jest coś, czego w Europie jeszcze nie robiono. Ale to również nowe podejście do kwestii zabytków i dziedzictwa kulturowego – podejście jakie być powinno! Jakiego w Polsce nie ma. To może być wzorzec. Model i budowa tej rekonstrukcji nie potrwa pół roku czy rok. To będzie budowa z takich materiałów jakie były używane wtedy i technikami jakie stosowano dawniej. Nie będzie stosowany beton czy pręty zbrojeniowe jak chociażby w Trzcinicy, która jest przykładem jak można źle wydać bardzo duże pieniądze. Gdzieś nad Mleczną można wybudować gród przyciągający uwagę nie tylko turystów czy rekonstruktorów i miłośników przeszłości, ale i specjalistów od zarządzania dziedzictwem kulturowym na skalę europejską. Takich rzeczy nigdy się jeszcze nie robiło. Na takie przedsięwzięcia innowacyjne, promujące nową jakość szybko znajdą się pieniądze. To miejsce samych wykopalisk powinno być nietknięte, jako rezerwat. To jest miejsce cenne. Tu każde z ważniejszych wydarzeń miasta się zapisywało. To nie tylko wczesne średniowiecze, ale i późniejsze czasy z gęstą zabudową, ze znaleziskami świadczącymi, że byle kto tutaj nie mieszkał. To się kojarzy z wydarzeniami... jak konstytucją Nihil Nowi, z sejmami. Coś tu się musiało dziać... A później: XVIII wiek i cmentarz, który jest jednym z pierwszych cmentarzy komunalnych w kraju. Cały czas coś tutaj się działo. To trzeba przypominać mieszkańcom miasta i ludziom, którzy przez Radom przejeżdżają.

- Ile osób mogło mieszkać w „pierwszym Radomiu”?
Szacunkowo dziś możemy odpowiedzieć na to pytanie, ale dokładniejsze informacje będą (podejrzewam) po kolejnych kilku sezonach. Biorąc pod uwagę wielkość, był to typowy ośrodek administracyjny, jakie za Chrobrego budowano. Podejrzewam, że mieszkało tu od 50 do 100 osób. Zjawiali się też ludzie z zewnątrz o czym świadczą znajdowane przedmioty. Na pewno mieszkał tu zarządca okręgu, czyli ten kogo w późniejszych wiekach nazywano kasztelanem, a dziś jest to jakby wojewoda. To był ośrodek ponadlokalny. To co znajdujemy tutaj świadczy o kontaktach ze wschodem, północnym-zachodem. Tu się działo coś więcej, niż na skalę lokalną. Była też zbrojna załoga, która nie tyle miała bronić mieszkańców co pełnić funkcje policyjne i pilnować, by daninę i odrobki ludzie spełniali. Jeśli funkcjonowała kaplica to mieszkał prezbiter, czyli dzisiejszy proboszcz, może z kimś jeszcze... To naprawdę było bardzo mało ludzi, acz w skali kraju, wtedy był to ośrodek znaczący.

- I teraz to wszystko zostanie... zasypane...
Tak, taki jest wymóg konserwatorski. Teren trzeba przywrócić do stanu sprzed rozpoczęcia badań. Jeżeli kiedykolwiek będzie się tu planowało jakiekolwiek rekonstrukcje to nie mogą one powstać na stanowisku archeologicznym. A tak się niestety często w Polsce dzieje, ale to bardzo zła praktyka. Tu na szczęście mamy zgodność, że w Radomiu trzeba skończyć z pewnymi praktykami i wprowadzić nową jakość. Jeśli powstanie tu rekonstrukcja i rezerwat archeologiczny, to będzie to coś wzorcowego. Nowy wyznacznik jakości w kraju. A teren badań opuszczamy. Jeszcze przez parę dni koparka będzie zasypywać to co wykopaliśmy. Jesteśmy jeszcze do końca września, bo kopanie to jedna część. Przed nami teraz opracowanie materiału, inwentaryzacja. Czas, kiedy możemy się zastanowić co właściwie odsłoniliśmy, jak to zinterpretować dokładnie. Jak znaleziska datować? Efekt przedstawimy w listopadzie. Rok w rok pojawiają się również publikacje i takową też planujemy. Mam nadzieję, że nikt nie zapomni o Piotrówce.

- Pracowało tu kilku archeologów, studenci oraz osadzeni z radomskiego aresztu. Ta praca laikom kojarzy się z łopatami i kopaniem... i jeszcze raz kopaniem...
Łopat zużyliśmy niewiele (uśmiech). Mieszkamy w Arce, gdzie są życzliwe nam osoby. Między nimi pan Janek, który zajmuje się budową i naprawą rzeczy wszelakich. Pan Janek zużyte łopaty świetnie ostrzył, jeśli się złamała też naprawiał i sprzęt służył dalej. Pracujący tu zespół był znakomity. W zeszłym roku z aresztu radomskiego mieliśmy świetną ekipę. Tegoroczna jest jeszcze lepsza. Tu wielkie podziękowania za ludzi odpowiednich i bardzo dobrych.

- A przyszłość, o której Pan wspomniał i ponowne badania na Piotrówce... Nie oszukujmy się zależą od pieniędzy. Czy już dziś wiemy, że za rok spotykamy się na pewno w tym miejscu?
Tego oczywiście nigdy nie wiadomo. O pieniądzach lepiej nie rozmawiać, natomiast jest dobra wola stron, instytutu, wielu instytucji współpracujących, miasta. To dobra wola nie tyle finansowania przez miasto, ale szukania pieniędzy na zewnątrz. To jest rozwiązanie najlepsze. Projekt sam się broni! Trudności z pozyskaniem pieniędzy raczej być nie powinno. Nam też będzie miło, gdy przeniesiemy ciężar finansowania prac z miasta na instytucje, które tego typu projekty w Europie finansują. Tego typu projekty w Europie dobrze się mają.

Rozmawiał Bartek Olszewski