Chłopiec odurzał się gazem do zapalniczek. Strażnicy miejscy zatrzymali 10-latka
10-latek był słaby, blady i mało kontaktowy. Wcześniej odurzał się gazem do zapalniczek. Strażnicy miejscy zatrzymali chłopca, a załoga karetki chciała odwieźć go do szpitala. Matka nie wyraziła jednak na to zgody. Sprawa trafi na p[olicję i do sądu rodzinnego.
W miniony piątek o godz. 10.20 dyżurny Straży Miejskiej otrzymał zgłoszenie dotyczące nieletniego chłopca, który w okolicy stacji paliw przy ulicy Poniatowskiego odurzał się gazem do zapalniczek. - Dyżurny niezwłocznie skierował w miejsce patrol. Tuż przed jego przyjazdem chłopiec wsiadł do autobusu komunikacji miejskiej. Strażnicy po rozmowie ze zgłaszającą udali się za autobusem. Na wysokości przystanku 25 czerwca/Waryńskiego zauważyli chłopca i wyprowadzili z autobusu. 10-latek wyglądał fatalnie. Był słaby, blady i mało kontaktowy. Ujawniono przy nim pojemnik z gazem do zapalniczek o pojemności 300 ml, który służył mu do odurzania się. Z uwagi na jego wygląd oraz zagrożenie dla zdrowia funkcjonariusze natychmiast wezwali karetkę pogotowia, którego załoga przebadała 10-latka i stwierdziła, że zasadnym było przewiezienie go do szpitala na szczegółowe badania. Na miejsce zdarzenia dowieziono również matkę chłopca, która po badaniu lekarskim nie wyraziła zgody na przewiezienie syna do szpitala. Oświadczyła, że przejmuje nad nim opiekę i podpisała stosowne dokumenty - relacjonuje Grzegorz Sambor z SM w Radomiu.
Strażnicy poinformowali kobietę o zgłoszeniu zaistniałej sytuacji na policję oraz skierowaniu sprawy do sądu rodzinnego.
kat