Dobry, muzyczny trop

19 października 2009
Rozmowa z dyrektorem teatru Powszechnego w Radomiu Zbigniewem Rybką Zbigniew Rybka

-To będzie pana pierwszy pełny sezon w radomskim teatrze. Łatwiej było teraz konstruować repertuar, niż gdy przychodził pan do Radomia w połowie poprzedniego?

Teatr to takie miejsce, które wymaga dystansu, uwagi, stabilności. Zwykle dopiero po trzech latach wiadomo na co sie nastawiać, co można zrobić. Ja zaczynam pierwszy kompletny sezon i to jest dopiero początek drogi. Ciągle się poznajemy z publicznością, aktorami. Ciągle buduje się też zespół. Jeden sezon to nie jest rewolucyjna perspektywa. Nam się udało dość dobrze trafić, bo jak sądzę pokazaliśmy w  jakim kierunku teatr będzie maszerować w przyszłość. Ale nie można powiedzieć, że to jest zakończone dzieło, wszystko wymaga jeszcze ułożenia.

- Czyli - jaki  to będzie kierunek?

Będziemy robić teatr mniej więcej taki jak w poprzednim sezonie, czyli repertuarowy z obecnością w nim tytułów muzycznych. Szczególność tego miejsca polega na tym, że Teatr Powszechny ma taką tradycję, choć sam liczy sobie zaledwie 30 lat. W pamięci miasta jest właśnie epizod muzyczny, taką tradycje zostawił nam Wojciech Kępczyński. To dobry trop, dobry wybór i dobre rozwiązanie...

- Tym bardziej, że jak pan podkreśla "Powszechny" ma ku temu warunki

Tak. Ma wspaniałą dużą scenę z obrotówką. Ale ma także wspaniała publiczność i dzięki temu może być teatrem muzycznym. Wiele teatrów chciałoby robić takie spektakle, ale mają albo małe sceny, albo nie maąa potrzebnych urządzeń. Każdy aktor, który stara się o pracę w Radomiu musi liczyć się z tym, że powinien umieć śpiewać czy grać na jakimś instrumencie. Powinien dysponować warsztatem aktora dramatycznego i potrafić znaleźć się na scenie muzycznej.

- Co zatem poza "Piaf" zobaczymy z repertuaru muzycznego?

"Kiss me Kate" w reżyserii Macieja Korwina, ale to pod koniec sezonu. Wcześniej, już w październiku zaprosimy widzów na Hioba w reżyserii Krzysztofa Babickiego,a w grudniu na Romeo i Julię w reżyserii Katarzyny Dzeszcz. Co ciekawe, spektakl będzie wzbogacony sonetami Szekspira, do których melodie napisze Grzegorz Turnau. Będzie to więc nieco inna, interesująca interpretacja dramatu. Przygotowujemy także "Urfausta" Goethego. Ten tekst był w Radomiu wystawiany 30 lat temu, ale w bardzo złym przekładzie. Czekamy na nowe tłumaczenie i mam nadzieję, że teraz powstanie dobry spektakl, reżyserować będzie Andrzej Woroń. I właściwie mogę powiedzieć, że - pamiętając, iż cały czas gramy repertuar z ubiegłego sezonu, np. "Skrzypka na dachu" przez dwa tygodnie listopada - scenę główną mamy już zorganizowaną. W sobotę zapadnie decyzja, co zagramy na koniec sezonu. Już w przyszłym na inaugurację Festiwalu Gombrowiczowskiego wystawimy "Iwonę, księżniczkę Burgunda"; reżyserować będzie Janusz Wiśniewski.

- A co na małej?

Jest zawsze otwarta; szukamy dobrych tekstów, inspiracji. Na pewno wystawimy tam sztukę, która specjalnie dla nas napisze i wyreżyseruje Przemysław Wojcieszek. Bardzo liczę na to przedstawienie, bo cenię jego twórczość. Daliśmy mu całkowicie wolną rękę w doborze tematu, chcę by pracował ze swobodą. Rozmawiamy też z Andrzejem Rozhinem, który wyreżyseruje jeden z trzech tekstów, w której zagra dwóch lub dwoje aktorów, przy czym jeden będzie od nas, a drugi wystąpi gościnnie. Być może będzie to ktoś ze znanym nazwiskiem.

Mała scena przeszła metamorfozę

Tak, jest po gruntownej przebudowie. Montujemy tam składane siedzenia, scena będzie na podwyższeniu. Widzowie nie poznają tego miejsca. Nie chcemy, by uważali, że to jest jakieś gorsze, drugiej kategorii miejsce.

 

Rozmawiała: Bożena Dobrzyńska